polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
Piotr Kurek Lectures

Piotr Kurek
Lectures

Muszę przyznać, że mam pewien kłopot z elektroakustyką, tudzież kameralistyką, z której ona się – jak sądzę – wywodzi. Oba te terminy można zresztą wrzucić do pojemnego wora z napisem „Współczecha”. Także generalnie mam właściwie problem z tzw. muzyką współczesną. Po prostu akcent na koncept zbyt często sprawia, że forma przerasta treść. Poza tym – jak dla mnie – są to brzmienia pozbawione tego pierwiastka ludzkiego, który decyduje o rozpoznawalności. Większość płyt z tej przepastnej szuflady jest dla mnie anonimowa – pozbawiona osobowych rysów autora. Jakkolwiek możliwe że znawcy tematu w ten sam sposób widzą dubstep czy reggae. Także ostatecznie – może to kwestia ignorancji.

Pozwalam sobie na tą odrobinę szczerości, bo po prostu – z takich czy innych względów – nie jestem w stanie umieścić tego nagrania na mapie. Możliwe, że znawcy twórczości brytyjskiego kompozytora Corneliusa Cardew z miejsca rozpoznają motywy i tematy, z którymi eksperymentuje Piotr Kurek. Dla mnie bynajmniej brzmią obco. To obce, dla mnie terytorium, jak piszę. Ale ostatecznie można przecież – idąc za Robertem Antonem Wilsonem – założyć, że mapa to nie terytorium. To tylko myślowy konstrukt, umowna systematyzacja. A dźwięki po prostu są – istnieją obiektywnie.

To tyle mianem dygresji, li też usprawiedliwienia – przejdźmy teraz do rzeczy.

Po pierwsze – kim jest Piotr Kurek? To – jak się wydaje – nazwisko nowe. Jest kilka osób, które zajmują się eksperymentem, ale Kurek? „Skąd się ten pan wziął?” - chciałoby się zapytać. Wbrew pozorom nie znikąd. Piotr Kurek to połowa formacji Ślepcy, która w drugiej połowie lat 90. zyskała uznanie wśród fanów breakcore'u. Ale – jak widać – nie samym breakcorem człowiek żyje. Tym bardziej jeśli w macierzystej grupie chwilowo brak twórczej energii. A Ślepcy jakby nieco przystopowali po wydaniu przez amerykańskie Cock Rock Disco „We Are The Newest Battle Models”.

Czas gdy współpraca z Marcinem Stefańskim, nieco zwolniła Kurek wykorzystał, by ujawnić swoją drugą fascynację – muzykę współczesną. A dokładniej dorobkiem Corneliusa Cardew. Bezpośrednim pretekstem ku temu był festiwal jego twórczości, który odbył się kilak lat temu w Warszawie. Kurek był jednym z artystów, którzy przedstawili wariacje na bazie jego twórczości. Pokłosiem tego jest wydany nakładem portugalskiej oficyny krążek „Lectures”, czyli „Wykłady”.

Nie bez kozery – częściowo tkankę tej płyty stanowią nagrania wykładów Cardew. Co poza tym?Generalnie sample z taśm – szkice i próby kompozytora. - Pocięte w drobny maczek i złożone od nowa plus kilka dodatkowych instrumentów, taki prywatny tribute – wyjaśnia Kurek. 

„Nie wiem jak jesteście wykształceni muzycznie, ale....” - zaczyna jeden ze swoich wykładów kompozytor. Chyba nie bardzo, jak przyznaliśmy. A jeśli już, to operujemy takimi prostymi pojęciami jak punk, dub, ragga, drum'n'bass. A tu – jak można się spodziewać po takim pytaniu – nic z tych rzeczy. Eksperymenty formalne. I dech zapiera, brakuje języka...

Prawie, powiedzmy.

„Lectures” to dziesięć kolaży utrzymanych w dość metalicznym tonie – rezonujących brudnawymi dronami, szeleszczących hałaśliwie blachą. Tu i ówdzie pojawiają się szczątkowe, asymetryczne frazy instrumentów dętych albo klawiszy, zapętlające się w w hipnotycznej repetycji, by po chwili rozpuścić się w rozciągłej wibracji. Jest w tym duch free improv, który przywodzi na myśl twórczość Braxtona. Jest też neurotyczny drive – monotonność transu. A w końcu dreszcz noir : pewien rodzaj podskórnego napięcia, którym buzuje „Lectures” - tak, że nie trzeba mieć wykształcenia, żeby docenić walory tego krążka. Jakkolwiek nie jest to też płyta łatwa w odbiorze.  

[Michał Nierobisz]