polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
HRSTA Stem stem in electro

HRSTA
Stem stem in electro

Hrsta to jeden z najnowszych nabytków kanadyjskiej wytwórni Constellation. Ma ona pod swoimi skrzydłami takie zespoły jak Godspeed You! Black Emperor czy Silver Mt. Zion dlatego nie jest zaskoczeniem, że "Stem stem in electro" proponuje podobny świat hipnotycznych i niepokojących dźwięków. Tym bardziej, iż twórcą Hrsta jest Mike Moya - współzałożyciel GY!BE oraz muzyk Set Fire to Flames. Wraz z grupą zaprzyjaźnionych muzyków znanych z innych zespołów Constellation założył on autorski projekt, by nieco na uboczu prowadzić swoje poszukiwania. Owocem tego są dwie płyty: debiutancki "L'éclat du ciel était insoutenable" z 2001 roku oraz "Stem stem in electro". Znajduje się na niej osiem powolnie snutych kompozycji pełnych nostalgii i minorowych dźwięków. Ich podstawą są nieskomplikowane melodie grane na gitarze i basie, które budują delikatną podstawę, w którą następnie wpisują się dość liczne smyczki, klawisze czy muśnięcia elektroniki. Rozbudowa utworów nie prowadzi jednak do zwiększania napięcia i finałowej kulminacji, jak chociażby w GY!BE. Tutaj wszystko dzieje się bardzo spokojnie i nic nie próbuje zakłócić wszechogarniającego ponurego nastroju. Bardzo ważną rolę pełni śpiew. Czasem może być to wielogłosowe powtarzanie kilku wyrazów niczym mantry ( otwierający "...and we climb"), kiedy indziej słaby, wręcz zawodzący głos opowiadający jakąś historię z zaświatów. Niezwykłym punktem jest utwór "Swallow`s tail", w którym z powtarzających się gitarowych dźwięków i wyznaczającego rytm pisku, niespodziewanie wyłania się potężny i dramatyczny refren. Stąd już bardzo niedaleko do dokonań GY!BE. Osobistym ulubieńcem jest dla mnie też utwór "Gently gently", który brzmi jak żywcem wyjęty z twórczości zespołu Three Fish. "Stem stem in electro" jest bardzo hermetyczną płytą, pełną spokojnych, ale także ponurych melodii, która od pierwszych dźwięków wciąga w swój własny, niepokojący świat. Jeśli tylko słuchać jej w odpowiednich warunkach, potrafi wytworzyć niezwykłą atmosferę. Nie jest może aż tak efektowna jak inne wydawnictwa Kanadyjczyków z Constellation, jednak z pewnością warto poświęcić jej choć jeden wieczór.

[Aleksander Kobyłka]