Wspólny projekt dwóch duetów, Finów Kimmo Pohjonena i Samuli Kosminena (występujących na co dzień jako duet Kluster) oraz TU, czyli Treya Gunn oraz Pata Mastelotto (najlepiej znanych oczywiście z King Crimson) to jedna z najciekawszych płyt w ubiegłorocznym katalogu Thirsty Ear. Techniczna wirtuozeria Gunna i Mastelotto zestawiona z kunsztem akordeonisty Pohjonena, jednego z najwyżej cenionych artystów folkowych w Finlandii oraz miriadami sampli Kosminena zaowocowała niezwykle wciągającą i dynamiczną muzyką o plemiennym, korzennym wyrazie. Pięć rozbudowanych kompozycji oczarowuje gęstym rytmem, intensywną elektroniką, potężną grą akordeonu, okraszonych mrocznymi na dodatek samplami wokali i scalającą wszystko grą Gunna. Ten raz oddaje się przestrzennym solom, raz podszywa się pod bas i zapewnia potężną wibrację, rozsadzającą Optikus czy Absinthe. Muzyka zyskuje z każdą minutą, gdy zalążki kompozycji rozwijają się w mocne opowieści, balansujące między plemiennym nastrojem a futurystyczno-awangardowym zacięciem, częstokroć prawie złowieszcze. Sineen to właściwie jedyna chwila wytchnienia, a zamykający album Keho - stonowanej psychodelii. Dalekie to porównanie, ale Optikus brzmi momentami jak Aphex Twin chwytający za akordeon, a solówka w Absinthe bynajmniej nie przywodzi na myśl gitary. Gunn i Mastelotto generalnie pozostają nieco w tle, pozwalając Finom na rozdawanie głównych kart. Kosminen, w latach dziewięćdziesiątych kilkukrotnie uznany za najlepszego folkowego muzyka swego kraju, występujący zarówno z orkiestrami, jak i z Tori Amos, wywiązuje się ze swego zadania znakomicie, zagęszczając atmosferę i punktując kulminacje napięcia. Zdumieniem napawa mnie fakt, że "8 Armed Monkey" zarejestrowano na żywo w czasie kilku koncertów grupy w Japonii. Nie ma w tej muzyce bowiem ani śladu improwizacyjnych manowców, pozostaje ona skupiona i konsekwentna. Zdecydowanie warto spróbować, KTU to nie tylko zestawienie uznanych muzyków pozornie odległych nurtów, lecz coś zdecydowanie więcej, a iskrzenie i synergię słychać na tej świetnej płycie, której jedynym słabym momentem jest nijaki finał.
[Piotr Lewandowski]