polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
ŚWIETLIKI i LINDA Las Putas Melancolicas y Exclusivas

ŚWIETLIKI i LINDA
Las Putas Melancolicas y Exclusivas

Dobrych parę lat temu aktor Bogusław Linda, znany światu lepiej jako Franz Mauer, zaśpiewał utwór Leonarda Cohena "I'm Your Man" do filmowego gniota p.t. "Sara". Chociaż lepiej powiedzieć, iż wymruczał to "kocim" głosem. Pamiętam, że płakałem wtedy ze śmiechu.

Dobrych parę lat temu Świetliki nagrały swój ostatni udany album "Cacy Cacy Fleischmaschine". Kolejne płyty były już coraz słabsze, recepta na granie p.t. "śpiewający poeta i zespół rockowy" przestała wystarczać. Skończyły się pomysły, wkradły się schematy.

Spotkanie tych dwóch światów zwiastowało więc katastrofę. Tymczasem ten niecodzienny duet nagrał jedną z najlepszych polskich płyt 2005 roku! Na "Las Putas Melancolicas" Świetlicki i Linda podzielili się piosenkami po równo, utwór "Popatrzcie" jest tutaj nawet w dwóch wersjach wokalnych. Cała płyta jest bardzo zróżnicowana, co nie przeszkadza jej stworzyć zgrabnej i wciągającej całości. Choć taka kolaboracja śmierdziała mi na kilometr komercją to o albumie można powiedzieć wszystko, ale nie to, że jest komercyjny. Wypełniają go utwory o specyficznym klimacie rodem z zadymionych barów dla notorycznych outsiderów. Coś, z czym można się było już spotkać na płytach Nicka Cave'e i nieodżałowanego Morphine jest tutaj dodatkowo wymieszane ze słowiańską nostalgią i fantazją. Zresztą utwór "Czwartek" to nic innego jak przeróbka "Thursday" Morphine. Singlowa "Filandia", choć lekka i przebojowa przepadła w mediach, bo gdzie do ludzi z tekstami o pożywnej wódce i księdzu, który już nigdy nie będzie mówić tak mądrych kazań. Kolejne utwory to kolejne perełki, wspomnę jeszcze o opartym na tanecznym loopie "Ochroniarzu", z tekstem o poszukiwaniu przez tytułowego bohatera Boga po kilku głębszych. Albo jamowy zgryw "Lalka Tadzika" z absurdalnym tekstem o lalkach Himmlera i Kaziku (tfu, Tadziku!). Czy choćby jeszcze mroczny, oparty na basie utwór "K", w którym dęciaki wprowadzają nowoorleański klimat pogrzebowych fet. Zresztą historia utworu opowiada o trupie, który leżąc w grobie wyznaje, iż nigdy nie był tak zadowolony: ".jestem szczęśliwy, nic już nie muszę, udało się, umarłem.."

Tekstów Świetlickiego zawsze słuchałem uważnie - są błyskotliwe, ironiczne, nieraz gorzkie i smutne, często trafnie puentują jakieś zjawiska. Cenie go też za brak zbędnych słów.

A Boguś Linda? Sprawdził się w roli wokalisty zaskakująco dobrze, nie irytuje swoją manierą, gdyż podobnie jak Świetlicki raczej opowiada historie niż je śpiewa.
Aha, przypomniałem sobie o tej płycie dopiero teraz, ponieważ ukazała się niedawno jej wzbogacona wersja z dodatkowym dyskiem w postaci "Exclusivas". Znalazły się na nim nagrania z archiwów zespołu. Niektóre są ciekawe (kolejna odsłona "Oplutego"), niektóre dużo mniej ("Morderstwo", że tak powiem, doprawdy zatrważa). W większości są to inne wersje znanych już wcześniej utworów. Wydane edytorsko jest to jak na nasz rynek rewelacyjnie. W sumie grzechu warta ciekawostka.

[Marcin Jaśkowiak]