polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
IGNITE Our darkest days

IGNITE
Our darkest days

Po muzykę Ignite sięgnąłem miesiąc przed wyjazdem na jeden z festiwali, na którym mieli zagrać. Zbiegło się to akurat z premierą ich pierwszego od sześciu lat wydawnictwa "Our darkest days". Płyta okazała się miłą odskocznią od różnego rodzaju "ciężarów", pod którymi powoli zaczynałem się dusić.

Ignite prezentuje mieszankę hardcore-punk z politycznym przekazem. Grają szybko, agresywnie i melodyjnie zarazem. Pewnie z powodu tej ostatniej cechy, zdania "w środowisku" na ich temat są dosyć mocno podzielone. Może i rzeczywiście momentami utwory przypominają pop-punk w stylu Greenday, ale panowie przynajmniej nie pozują na biedne, zagubione w świecie sierotki. Zresztą melodyjność jest tylko wynikiem charakterystycznego, wysokiego wokalu Zoli Teglasa, który często przeciąga ostatnie frazy. Cała reszta jest raczej typowa (proste, chwytliwe riffy, chórki) i to właśnie śpiew nadaje specyficznego, łatwo rozpoznawalnego wyrazu tej muzyce. Do tego dochodzą zaangażowane teksty. Płyta zaczyna się mocnym uderzeniem w postaci Bleeding. Fragment jego tekstu, przybliży obraz kapeli: "Tell the truth / If you've got something to say / No blood for oil, killing fields / Halliburton money / Wounded troops left to rot / No help from the VA / These troubled times / Bringing on our darkest days". Ignite jest zespołem z USA i nie mają skrupułów krytykując swoją administrację. Warto też wspomnieć o utworach Poverty for all (hołd dla ofiar komunistycznej okupacji Europy Wschodniej) czy Know your history (krytyka kapitalizmu).No a na zakończenie tego zaledwie 35-cio minutowego albumu dostajemy cover U2 - Sunday bloody sunday.

Może to i lepiej, że płyta jest stosunkowo krótka. Po jej przesłuchaniu nie ma się przesytu. Gdyby trwała np. 10 minut dłużej mogłaby się okazać przegadana i zbyt melodyjna. Jeśli nie jesteście twardogłowymi entuzjastami jedynego_słusznego nurtu (jakikolwiek by on nie był) i znajdziecie odrobinę wolnego czasu - warto zapoznać się z płytą "Our darkest days".

[Bartek Łabuda]