polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
JUCIFER If thine enemy hunger

JUCIFER
If thine enemy hunger

Amber Valentine i Ed Livengood są małżeństwem, mają dwa psy i mieszkają w busie, którym jeżdzą w trasy będąc jedynymi muzykami zespołu Jucifer. Nieźle, nie? "If thine enemy hunger" to ich trzeci album, ale pierwszy wydany przez Relapse i do tego w międzynarodowej dystrybucji. Trzeba przyznać, że zespół oprócz niezaprzeczalnego talentu, ma też dużo szczęścia. Debiut, wydany własnym sumptem w 1997 roku zwrócił na nich uwagę niezależnej wytwórni Capricorn, która wznowiła "Calling All Cars on the Vegas Strip", a także pod zmienioną nazwą wydała następny album "I Name You Destroyer".

Oba te wydawnictwa brzmią bardziej surowo i punkowo niż "If thine...". Nowa płyta jest nieco bardziej stonowana i mniej agresywna, co nie znaczy, że pozbawiona pazurów. Na samym wstępie przygniata słuchaczy doom-metalowa stylistyka She tides the deep i Centralia. Ascetyczne, zapętlone, powolne dźwięki perkusji i gitary uzupełnione delikatnym kobiecym wokalem niepokoją i hipnotyzują. Niczym burza, której pomruk przetacza się gdzieś nieopodal naszego domu. Jest nastrojowo i tajemniczo. Podobnie w dwóch utworach zamykających płytę. Medicated i Led to balladowe kołysanki, równie senne jak pierwsze kawałki, ale obdarte z ciężaru i brudu. Tak jakby cały impet zatracił się gdzieś po drodze przez to 55-cio minutowe nagranie. A okazji do wyładowania energii muzycy dają sobie wiele. Spora część utworów utrzymana jest w stylistyce stoner-rockowej z szybkim tempem i przesterowaną gitarą (często też wokalem) jak Lucky ones burn czy Luchamos (śpiewany po hiszpańsku). Jest też coś z brudnego, punkowego grania w utworze Antietam. To właściwie jedyny kawałek w którym Amber Valentine zdziera porządnie gardło pozwalając sobie na chwilę szaleństwa. W pozostałych kompozycjach zdecydowanie panuje nad emocjami a jej melodyjny, wysoki głos tworzy dysonans z chropowatym brzmieniem instrumentów.

Ostatnio pojawia się coraz więcej ciekawych duetów, żeby wspomnieć chociażby Big Bussines czy Om, powstały na gruzach doom-metalowej legendy Sleep. Jednak spośród nich to Jucifer tworzy najbardziej interesującą muzykę. Nie ograniczając się do jednego nurtu, czerpie inspiracje z szeroko pojętego pogranicza rocka, metalu i popu. "If thine enemy hunger" to zdecydowanie najlepsza ich płyta, i warto od niej zacząć poznawanie zespołu.

[Bartek Łabuda]