Jak na efekt kooperacji brazylijskiej wokalistki i autorki tekstów z francuskim twórcą muzyki elektronicznej, nowa płyta Sao Paris rozpoczyna się bardzo nietypowo. Otwierają ją dźwięki chińskiego tradycyjnego instrumentu zheng, inaczej zwanego chińską cytrą. To symbolicznie ukazuje zmianę jaka nastąpiła od czasu wydania debiutanckiego "Movimento". Pierwsza płyta była ciekawym, wytyczającym nowe ścieżki spotkaniem latynoskiego wigoru z zimnym światem elektroniki. "Lá" rozszerza tamto zestawienie o nowe obszary, wyraźnie pozbywając się wszelkiej jednoznaczności. Teraz muzyka duetu poszukuje swego miejsca w świecie, czerpiąc inspiracje z różnych stron. Nadal jej istotą jest kontrastujące i intrygujące zestawienie ciepłego głosu Letici Maury, korzystającej z całej rozpiętości środków pomiędzy szeptem a pełnym śpiewem, z różnorodną elektroniką produkowaną przez Thomas'a Ferriere. Jednakże teraz jeszcze odważniej poszukuje nowych środków wyrazu i wymyka się klasyfikacjom. Oferuje rozmarzone fragmenty nasycone delikatnym głosem i akompaniamentem akustycznej gitary oraz latynoskich bębnów, by za chwilę śmiało wkroczyć w nie trzaskającym bitem. Prezentuje znane już pulsujące rytmy i laptopowe klikotrzaski, ale tym razem nie ogranicza się do nich, wypływając na wody intensywnie połamanej, mocnej elektroniki. Ponownie w chłód komputerów wlewane są emocje wraz z głosem Letici, jednak tym razem nie mają one monopolu na nastrój. Wydaje się, iż ta techniczna strona Sao Paris dużo zyskała na znaczeniu, przestając być jedynie kontrastującym tłem. Czasem elektronice udaje się przyćmić żywe elementy, co powoduje, że ogólny klimat jest mroczniejszy. Tak jakby w toczącej się potyczce Brazylia kontra reszta świata szale zaczynały przechylać się na niekorzyść południowych rytmów. Warto zostać świadkiem kolejnych jej odsłon, gdyż z każdą kolejną płytą robią się coraz ciekawsze.
[Aleksander Kobyłka]