polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
THE GREAT DEPRESSION Preaching to the Fire

THE GREAT DEPRESSION
Preaching to the Fire

Jako że od czasów Wielkiego Kryzysu minęło już wiele lat, są one dla nas zamierzchłą przeszłością i kojarzą się głównie z prohibicją i słynnym Al'em Capone. Jednak to nie gangsterskie porachunki z policją i staroświeckie karabiny ukryte pod płaszczami zainspirowały dwóch muzyków do ukrycia się pod nazwą, która zapewne jeszcze dziś wywołałaby drżenie u wiekowych Amerykanów. Oni nawiązali do panującego wówczas ponurego klimatu, pełnego niepewności i niepokoju, który od czasu do czasu możemy ujrzeć na co lepszych czarno-białych filmach przywołujących tamte chwile. "Preaching to the Fire" to płyta zanurzona właśnie w takich emocjach. Muzycy za pomocą dość skromnych środków, bazując na gitarach, klawiszach i perkusji, odmalowują mgliste obrazy pełne nostalgii i smutku. Od czasu do czasu zachwycają przemykającymi dźwiękami trąbki czy mandoliny, jazzowymi rytmami czy pojawiającym pomiędzy kanałami krakaniem wron. Nie zapominają przy tym o melodiach, wzbogacając muzykę stonowanym śpiewem, wspaniałymi harmoniami czy hipnotyczną monodeklamacją. Wytworzona atmosfera to wielki atut "Preaching to the Fire". Trudno jest wskazać wyróżniające się momenty, gdyż przez prawie trzy kwadranse utrzymuje ona stały, wysoki poziom, a kolejne kompozycje wyłaniają się z niezwykłej, wciągającej przestrzeni, co chwilę ukazując oczarowujące smaczki. Ma ona wiele wspólnego z północnym, skandynawskim duchem i chyba nie jest przypadkiem, że połowa duetu na stałe rezyduje w Kopenhadze. Gdyby próbować ją z czymś porównać, na myśl przychodzi mi twórczość Hood. Jednak The Great Depression szuka własnej drogi, nie korzysta z utartych szlaków. Mnie przenosi ona na opustoszałe pola pokryte wiszącą mgłą i skłania do wędrówki bez poczucia celu. Polecam zanurzenie się w tej wspaniałej muzyce.

[Aleksander Kobyłka]