polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
Televise CALLA

Televise
CALLA

Czy gdyby nie moda na Nowy York (czytaj: The Strokes) to ktokolwiek dowiedziałby się o istnieniu zespołu Calla? A czy gdyby nie moda na Seattle (czytaj: Nirvana) ktokolwiek zainteresowałby się Alice In Chains? Ciężko odpowiedzieć na takie pytania, ale może znacznie łatwiej będzie ocenić samą muzykę niż całe zjawisko. Na szczęście poza wtórnym do bólu The Strokes w Nowym Jorku rezydują także chłopaki z Interpola i Calli. "Televise" to już trzeci album formacji i chyba jak dotąd najlepszy. Wszystkie zamieszczone na nim utwory tworzą misterną układankę złożoną z nieopisywalnych uczuć i nastrojów. Ta muzyka płynie sobie poprzez mój strumień wrażliwości i uderza w kolejne magiczne przyciski z napisem "trudny do nazwania ból", "niewyobrażalny strach", "niewypowiedziana złość", "irracjonalna nadzieja". Myśli gęstnieją od domysłów czym tak naprawdę jest ten album. Dziełem geniuszu czy tylko nieudaną próbą osiągnięcia go? Czymś na wskroś oryginalnym czy może tak banalnym jak wszechobecna w tekstach samotność i miłość. Dziełem niszowym czy tak naprawdę pseudo-niszowym i chcącym wypłynąć na szersze wody dzięki sukcesowi The Strokes. Odważną, współczesną wypowiedzią artystyczną bazującą na elektryczno-akustycznych gitarach i elektronicznych smaczkach czy też bezczelną zżynką z tradycji nowojorskiego undergroundu doprawioną aktualnymi detalami. Jeśli jest choć w połowie jednym i drugim to i tak jest już bardzo dobrze. Zdecydowanie polecam, choć ciężko jest mi uzasadnić dlaczego.

[Marcin Jaśkowiak]