polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
ADELE 19

ADELE
19

Adele ma być kolejną po Amy Winehouse czy Kate Nash piosenkarką, która zrywa ze stereotypem śpiewającej o miłości słodkiej wokalistki. I nie wypromowaną z wyrachowaniem przez majors, można dodać. Na jej debiutanckim albumie zatytułowanym "19" - jakże pretensjonalnie, nie zgadniecie, ile nasza panna liczy sobie wiosen - znajduje się kilka urzekających momentów, jednak cała płyta nie wyróżnia się niczym specjalnym w galaktyce muzyki łatwej i przyjemnej. Album jest dość nierówny, Adele rozpoczyna go akustycznym "Daydreamer" (jednym z najciekawszych utworów na tej płycie), by czasem odejść w stronę bardziej popowych kompozycji, to znów wrócić do spokojnego śpiewu przy akompaniamencie jednego tylko instrumentu. Nie zawsze te eskapady popłacają. Zdecydowanie lepiej Adele wypada w bardziej stonowanych, akustycznych utworach, czego przykładem chociażby niezwykły, zagrany tylko na metalofonie "First Love".

Pomimo tego, że znajduje się w doborowym towarzystwie artystów nagrywających dla labelu XL Recording, wątpię czy zaznaczy się na muzycznej mapie tak jak większość z nich. Jeżeli Adele coś wyróżnia, to zapadający w pamięć lekko chropowatą barwą wokal, a to zdecydowanie za mało.

[Jakub Knera]