Reaktywacja działalności po długiej przerwie nie może być prosta, a w przypadku takiego zespołu jak Portishead, którego studyjne milczenie trwało jedenaście lat, wydawała się wręcz arcytrudna. Zasłużenie kultowy status grupy, która w ostatnich dniach grunge'owej euforii wypieranej stopniowo przez brit-popową zarazę, zahipnotyzowała świat pochmurną, introwertyczną muzyką, dla której z konieczne było utworzenie nowej szufladki z napisem trip-hop, sprawiał, że każdy nowy dźwięk wygenerowany przez trio z Bristolu musiał unieść olbrzymi ciężar oczekiwań.... więcej
[zdjęcia: Piotr Lewandowski]