Festiwal Fertilizer to cykliczny showcase selekcjonujący i promujący w Wielkiej Brytanii najlepszą muzykę aktualną z wybranych krajów. Edycję 2009 poświęcono Polsce. Hasłem Fertilizera było przewrotne „Good S*** from Poland”, w zamyśle kierujące jego ofertę głównie do młodych brytyjskich odbiorców. Co się zasadniczo udało, gdyż na wszystkich koncertach w Londynie, ok. 2/3 publiczności stanowili Brytyjczycy. Festiwal miał być nie tylko forum prezentacji polskiej muzyki dla lokalnej publiczności, lecz również okazją do pozyskania nawiązania współpracy między polskimi i angielskimi muzykami, promotorami, czy wydawcami. Czy to się uda, zobaczymy.
Fertilizer był elementem "Polska! Year", organizowanego w UK przez Instytut Adama Mickiewicza. Z tego też powodu w czerwcu ponad 10 tysięcy prenumeratorów Wire otrzymało składankę „Exploratory Music From Poland vol. 1” przygotowaną przez Fundację AudioTong, na której uraczono ich polską muzyką elektroniczną, improwizowaną i trudniejszym jazzem, w wydaniu m.in. tria Trzaska/Gasser/Zerang, Paristetris, Roberta Piotrowicza, Emitera i Arszyna, Slug Duo, grupy KOT. W listopadzie w ramach Roku zespoły Melisa oraz RGG Trio wystąpią na London Jazz Festiwal.
Główne muzyczne wydarzenia Fertilizera miały miejsce w klubie Cargo oraz Hoxton Hall w Londynie. Po raz pierwszy w historii festiwalu przygotowano również objazdową trasę Fertilizer On Tour - sześć miast odwiedzili na wspólnej trasie Sing Sing Penelope, Contemporary Noise Sextet i Jacaszek, zaś Baaba i Pink Freud z Pete`m Warehamem wystąpili w Londynie i Leeds.
Ponadto, w centrum kulturalnym Rich Mix zorganizowany została wystawa starych, polskich pocztówek dźwiękowych oraz pokazy filmów. Zajmiemy się jednak głównie muzyką.
Pierwszego dnia w Cargo zagrali Baaba oraz Pink Freud z Pete`m Warehamem. PF z Warehamem zagra wcześniej trasę po Polsce. Miałem przyjemność zobaczyć jeden z pierwszych ich koncertów, a później, po miesiącu, koncert londyński. Wyraźnie wyczuwalne było, że artyści znaleźli wspólny język i energię, która przez kilka tygodni wspólnego grania zaowocowała nową jakością. Brytyjskiej publiczności bardzo przypadła do gustu Baaba i ich zwariowany performans. Pierwszego dnia Fertilizera niestety akustyk w Cargo był chyba trochę zaskoczony, że musi nagłaśniać jazzowe bandy i niespecjalnie z tym sobie poradził.
Drugiego dnia pod tym kątem było znacznie lepiej. Wieczór otworzyli Contemporary Noise Sextet, dając najlepszy koncert, jaki widziałem w ich wydaniu. Zdecydowanie na korzyść wyszło im rozluźnienie formy i struktury utworów, otwierające przestrzeń do improwizacji. Następnym wykonawcą był Jacaszek, a właściwie jego trio. Publika nie była chyba przygotowana na wymagające skupienia połączenie elektroniki z brzmieniami klasycznymi, jednak dość prędko się dopasowała do sytuacji i owacja była, po początkowej konsternacji, wręcz zaskakująco gorąca. Zamykający wieczór Sing Sing Penelope postawili wszystko na jedną kartę i zamiast koncertu złożonego z kompozycji, zagrali niemal godzinną improwizację. Było to fusion najwyższej próby, o perfekcyjnej dynamice i zróżnicowanych barwach. Koncert ten był najlepszym w ich wydaniu, jaki widziałem.
Po dniu przerwy w koncertach Fertilizer, w który idealnie wpasowała się Kapela ze Wsi Warszawa grająca w Jazz Cafe, w sobotę wystąpił sekstet Małe Instrumenty. Wrocławianie zagrali dwa razy w Hoxton Hall - pierwszy występ miał charakter "rodzinny", drugi był "dla dorosłych". Panowie zagrali materiał z różnych swych projektów i absolutnie zauroczyli publikę. Warto zwrócić uwagę, że na tym koncercie, poza muzykami innych formacji grających na Fertilizer, praktycznie wszyscy widzowie byli Anglikami.
Zamknięciem Fertilizer był niedzielny koncert Fisza i Mitch & Mitch w Cargo. Był to największy sukces frekwencyjny imprezy, przyszło ok. 500 osób, zarazem ten koncert ściągnął najwięcej Polaków. Jak się prędko okazało, za sprawą Fisza/Tworzywa Sztucznego, którzy zagrali żywiołowy i energetyczny, momentami mocno gitarowy koncert. Szybko się zorientowali, że grają głównie dla Polaków, przez co niektórzy Anglicy narzekali na brak kontaktu zespołu z publiką.
Mitch & Mitch, którzy nawet grając w Pcimiu i Sierpcu komunikują się z fanami po angielsku, nie mieli problemów z zawojowaniem publiczności bez względu na narodowość. Mitche zagrali jako big-band i był to jeden z najlepszych ich koncertów, jakie widziałem. Niekończące się bisy i obłędną zabawę przerwał dopiero stage-manager, który twardo trzymał się ciszy nocnej.
Fertilizer zaprezentował w Londynie naprawdę czołówkę polskiej muzyki niezależnej, a co ważne - charakterystycznej. Zdecydowanie dobrą ideą było adresowanie imprezy do rodzimych mieszkańców Wysp. Rodzi to nadzieję, że stopniowo zrzucimy historyczne obciążanie i polskie zespoły zaczną regularnie i na równych prawach grać na Zachodzie. Na co wiele z nich ewidentnie zasługuje.
Organizatorem Fertilizer 2009 byli ze strony brytyjskiej Sound UK oraz The Hub przy współudziale Art Council England, a ze strony polskiej Instytut Adama Mickiewicza.
www.thehubuk.com
www.sounduk.net
www.iam.pl
[zdjęcia: Piotr Lewandowski]