polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
Nihilista Divine Misanthropy

Nihilista
Divine Misanthropy

Jak deklarują przyświeca im hasło: „You will love to hate us”. Ale to tylko na dobry początek. Dalej dowiadujemy się, że Nihilista narodził się tam, gdzie godność klauna spotkała boską mizantropię. Tyleż to wyszukane, co abstrakcyjne. Podobnie jak przyświecająca tej rezydującej w Londynie polskiej grupie filozofia. Zakorzeniona w thelemie, współczesnej ezoteryce i magii – pełna alegorycznych symboli i postaci, takich jak choćby Joker i Kain, uosabiający – jak mniemam – godność klauna i boską mizantropię. Frapujące. Tym bardziej, że muzycy zespołu prezentują się na wkładce jak Kiss po postmodernistycznym tuningu. Generalnie pierwsze wrażenie jest takie, że mamy do czynienia z jednym z tych krążków, które przypadną do gustu bywalcom Castle Party.

Normalnie wystawił bym na Allegro bez słuchania, ale całościowy charakter kreacji chłopaków jest w jakiś sposób intrygujący. Sprawdźmy więc, co kryje się za tą barwną fasadą.

Konfuzji ciąg dalszy. Wbrew pozorom nie jesteśmy tratowani gotyckim patosem. I nie jest to też jakiś muzyczny nihilizm – agresja tej muzyki jest raczej umiarkowana. Mógłbym jej brzmienie określić jako rock industrialny w wydaniu soft. Syntetyczne bębny w dialogu z żywym basem i pętlami gitary, przesterowany wokal, ale bez ekstrawagancji – po prostu kawałek dość jednak poprawnego rocka. W dodatku dosyć monotonny. I żadnej poniewierki. Zostajemy z pustymi rękoma, lekko skonfudowani. Tak, właściwie to irytujące. Ale przecież czy nie o to – jak sami deklarują – muzykom idzie? Żebyśmy ich znienawidzili? W tym sensie – tak – odnoszą artystyczny sukces. 

[Michał Nierobisz]