polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
Air Talkie Walkie

Air
Talkie Walkie

 Są twórcami jednej z najbardziej błyskotliwych i wytrawnych płyt poprzedniej dekady "Moon Safari". To oni odkryli na nowo i nadali szlachetności zmarginalizowanemu easy listening, unowocześnili je i popchnęli w zupełnie nowym kierunku. Kolejna płyta "10,000 Hz Legend" była odważną próbą poszerzenia muzycznego spectrum ale nie sprzedała się tak dobrze jak poprzednia. Muzycy najwyraźniej zrozumieli, iż najbardziej opłacalny będzie powrót na dawne tory. Czy chcę przez to powiedzieć, że album został nagrany tylko dla kasy? Oczywiście, że tak! Innego powodu nie widzę. Chyba, że zobowiązania kontraktowe goniły wprost proporcjonalnie do zaniku autocenzury. Pół biedy gdyby album był tak dobry jak debiut - no cóż: niekiedy sequele bywają nawet interesujące - ale co począć jeśli z tych potwornie banalnych utworów wyziera monstrualna wręcz nuda i wyczuwalne zmęczenie w wymyślaniu chwytliwych melodii (które są przecież podstawą w tego typu stylistyce). Nie ma tu więc mowy o godnych następcach "Sexy Boy", "Playground Love", czy choćby "Electronic Performers" - jedyny dobry numer na płycie to "Cherry Blossom Girl" ale i jemu nadal dużo jeszcze brakuje. Przy okazji tej płyty zwyciężyła niestety mamona i wygodnictwo. Polecam tę płytę jako doskonały podkład pod czynności nie absorbujące słuchu.

[Marcin Jaśkowiak]