polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
Weedeater Jason… The Dragon

Weedeater
Jason… The Dragon

Amerykańskie trio z Wilmington w Północnej Karolinie proponuje na swojej czwartej płycie miksturę postsabbathowego łojenia i odjechanych rozwiązań znanych choćby z Eyehategod czy Bongzilla. Weedeater wspólnie z legendą alternatywnego grania – Stevem Albinim, odpowiadają za narkotyczne przejścia, bluesowe wtręty, wreszcie, za potężne, „żywe” brzmienie. Zadziwiają zwłaszcza łagodne przejścia do bagiennego bluesa („Palms And Opium”, „Whiskey Creek”) oraz megalityczne zwolnienia („Long Gone”). Choć czasem drażni maniera wokalna Dixiego, dla którego krzyk jest podstawowym środkiem przekazu treści, to jako całość, album może na dłużej przyciągnąć wyznawców dźwiękowej nawałnicy spod znaku doom’n’sludge. Weedeater potrzebowali raptem pięciu dni, aby zarejestrować swoje kompozycje. Świadczy to o organicznym, płynnym charakterze tych dźwięków. Wreszcie o swobodnym podejściu do muzycznej materii i pewnej niechlujności, wpisanej w charakter tej stylistyki. „Jason… The Dragon” jest niczym nieposkromiona bestia, która raz ujarzmiona (usłyszana) może stać się wiernym towarzyszem podróży w oparach dymu.

[marc!n ratyński]