polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
GAFYN DAVIES Broken Romance

GAFYN DAVIES
Broken Romance

Tak sobie czytam, w przystępnie skrojonej biografii, o tym Walijczyku osiadłym w Lublinie i przypominam sobie wizyty w tym mieście. Softrockowy, rozmarzony przekaz wypełnia pokój, a miłe wspomnienia z Koziego Grodu powracają. Gafyn Davies odnalazł tam swój drugi dom, ale mi ciężko znaleźć na jego „Broken Romance” coś na tyle interesującego, abym wracał do tego krążka jeszcze kiedyś w przyszłości. Niestety przebija tu typowa toporność melodyczna, lekko senne wokalizy i niezbyt klarowne brzmienie. Przy takiej twórczości nie wystarczą ładne melodie, których notabene jest tu jak na lekarstwo, ale porządny, przestrzenny dźwięk i dobrze zmiksowany wokal. Na „Broken Romance” czuć taką trochę chałupniczą robotę. Niby witamy się tu z Avivem Geffenem czy Rayem Wilsonem, ale to tylko uścisk dłoni, bo do wspólnego jamu czy występu wciąż bardzo daleko. Gdzieś tam w tle powracają echa Boba Dylana albo nastrój rodem z Neila Younga („Caught With Fire”). Jest na tym albumie jednak światełko w tunelu. Ot w takim „The Rage”, gdzie lekkość i swoboda naprawdę urzeka. To dobry prognostyk na przyszłość. A melancholijny „Broken Romance” może spodoba się gdzieś po czwartym piwie. Nie wiem, nie próbowałem… tylko przypuszczam.

[marc!n ratyński]