polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious

The Kurws, SJ Esau
Powiększenie | Warszawa | 23.11.11

"Tak mogłoby brzmieć The Ex gdyby było bardziej groovy." napisał redakcyjny kolega w recenzji "Dziury w getcie" The Kurws, ale zanim się przekonaliśmy o tym na żywo, po raz pierwszy w Warszawie zagrał SJ Esau. The Kurws sprytnie wzięli go ze sobą na trasę, bo gdyby przyjechał sam, to pewnie zagrałby dla tak skromnej publiczności jak jego kolega z Anticonu Dosh kilka tygodni wcześniej (zwłaszcza, że wśród nielicznych osób, które przyszły specjalnie dla niego, wypatrzyłem te same twarze co wtedy). Sam Wisternoff udowodnił to, co od dobrych paru lat podejrzewałem - że jego muzyka na żywo robi nieporównywalnie większe wrażenie niż z płyty. Piosenki, w formie rockowe, ale na żywo sklejane za pomocą loop-stacji z fraz gitary, bębnu, talerza, beat-boxu, glitchów i różnych ekstrawagancji, trzymały w napięciu i wciągały nieprzewidywalnym procesem równie mocno co samym brzmieniem i melodiami. Brawo.

Lat temu ponad 10, w czasach zespołu Kill Your Tellevision, krążyła taka miejska legenda, że jego gitarzysta, mając lat ponad 10 przykręcił perkusję do podłogi w pokoju gościnnym rodziców (wtedy jeszcze nie było w Polsce salonów). Nie wiem, czy konsekwencje tego faktu były tak poważne, że dlatego ów gitarzysta po przeistoczeniu się w perkusistę unieruchamia bębny za pomocą bloku betonu wrzuconego w centralę, ale dobrze obrazuje to urok The Kurws. Grupa z Wrocławia (na płycie kwartet, tutaj kwintet z klarnecistą) podchodzi do muzyki z prowokacyjną otwartością pierwszej fali punka, dla którego trzy akordy i perkusyjny tętent były nie estetyczną konwencją, tylko koniecznością w obliczu ograniczeń, nie przeszkadzających w eksperymencie i rebelii. The Kurws też wykorzystują raczej proste środki, ale w nieskrępowanym poszukiwaniu czegoś nowego przywodzą na myśl właśnie The Ex i ich muzyka się ciągle rozwija, brzmieniowo odwołując się do około-punkowej historii. Zagrana ze świetną proporcją zaangażowania, autodystansu i humoru sprawia na żywo olbrzymią radość. Także dlatego, że chłopaki nie chcą nikogo uszczęśliwiać, tylko grają swoje.

[zdjęcia: Piotr Lewandowski]

SJ Esau [fot. Piotr Lewandowski]
SJ Esau [fot. Piotr Lewandowski]
SJ Esau [fot. Piotr Lewandowski]
SJ Esau [fot. Piotr Lewandowski]
SJ Esau [fot. Piotr Lewandowski]
SJ Esau [fot. Piotr Lewandowski]
The Kurws [fot. Piotr Lewandowski]
The Kurws [fot. Piotr Lewandowski]
The Kurws [fot. Piotr Lewandowski]
The Kurws [fot. Piotr Lewandowski]
The Kurws [fot. Piotr Lewandowski]
The Kurws [fot. Piotr Lewandowski]
The Kurws [fot. Piotr Lewandowski]
The Kurws [fot. Piotr Lewandowski]
The Kurws [fot. Piotr Lewandowski]
The Kurws [fot. Piotr Lewandowski]
The Kurws [fot. Piotr Lewandowski]
The Kurws [fot. Piotr Lewandowski]