polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious

Innercity Ensemble
Powiększenie | Warszawa | 14.10.12

O ile się nie mylę, minitrasa towarzysząca premierze płyty Katahdin przynosi pierwsze koncerty Innercity Ensemble od czasu improwizowanych sesji, w czasie których powstał wspomniany album. Tym razem kolektyw zagrał bez kontuzjowanego Rafała Kołackiego. Już udostępniona necie w epka sugerowała, że zespół operować będzie transowymi środkami różnej maści, od gitarowych maźnięć i dronów, przez cykady perkusjonaliów i elektronikę po eteryczną trąbkę (i różne rzeczy pomiędzy). Podobnie, a nawet tym bardziej jest na żywo. Usłyszeliśmy wariacje na temat utworów uchwyconych na płycie, przechodzące od minimalistycznych sinusoid w tradycji Younga i Riley'a, przez bardziej zrytmizowane pasaże po głośny, godspeedowy finał. W napięciu między soniczną bryłą a melodią, zmianą dynamiki i barwy oraz różnorodnością hipnotycznych form Innercity Ensemble wypadli bardzo dobrze, choć w środkowej części koncertu słychać było, że zespół nie pracuje ze sobą regularnie. Niestety dość słabo wypadła zbyt sucha akustyka Powiększenia, które, jak się okazuje, do muzyki wymagającej naturalnego rezonansu, wybrzmiewania dźwięku, niestety nadaje się słabo.

[zdjęcia: Piotr Lewandowski]

Innercity Ensemble [fot. Piotr Lewandowski]
Innercity Ensemble [fot. Piotr Lewandowski]
Innercity Ensemble [fot. Piotr Lewandowski]
Innercity Ensemble [fot. Piotr Lewandowski]
Innercity Ensemble [fot. Piotr Lewandowski]
Innercity Ensemble [fot. Piotr Lewandowski]
Innercity Ensemble [fot. Piotr Lewandowski]
Innercity Ensemble [fot. Piotr Lewandowski]
Innercity Ensemble [fot. Piotr Lewandowski]
Innercity Ensemble [fot. Piotr Lewandowski]
Innercity Ensemble [fot. Piotr Lewandowski]
Innercity Ensemble [fot. Piotr Lewandowski]