Pierwszy z dwóch koncertów duetu Joe McPhee & Michael Zerang w warszawskim Pardon, To Tu rozpoczął się od ich wspólnego setu. McPhee w najbliższą sobotę skończy 73 lata i na saksofonie i kieszonkowej trąbce nie gra już może tak awangardowo jak lata temu, ale za to z niezwykłym połączeniem lekkości i pewności. Zeranga zestaw perkusyjny to z reguły oprócz perkusji także bęben obręczowy, dzwonki, drobiazgi wszelakie, a jego gra to nie tyle rytm, co gęsta, hipnotyczna wibracja. W kilku dość spokojnych utworach muzycy pokazali intuicyjne, telepatyczne wręcz porozumienie. Choć na poziomie formalnym czy kompozycyjnym nie był to występ nowatorski, to naturalność, lekkość tej wspólnej wypowiedzi była wyjątkowa. W drugim secie do duetu dołączył Raphael Rogiński na gitarze elektrycznej i charakter muzyki musiał ulec zmianie. Rolę łącznika pełnił Zerang, utwory często rozpoczynały się od jego duetów z którymś z pozostałych. Koncert rozwijał w oparciu o motywy proponowane przez jednego z muzyków i najlepiej moim zdaniem wypadły te czerpiące z dialogów Zeranga z przesiąkniętymi Sahelem frazami Rogińskiego. Zwiewności pierwszego setu nie było, ale w takim bezprecedensowym spotkaniu raczej być jej nie mogło, ważne, ze trio stworzyło własną, nieoczywistą i intrygującą przestrzeń.
Drugi, poniedziałkowy koncert ponownie rozpoczął się od występu amerykańskiego duetu, do którego po przerwie dołączył Wacław Zimpel. Dokładnie rzecz ujmując, Zimpel zaczął w duecie z Zerangiem, z którym w przeszłości grywał parokrotnie. Od drugiego utworu na scenie pojawił się McPhee, z klarnetem, którego wcześniej nie używał, za to używał choćby na pierwszej płycie Irchy. To trio bardziej bezpośrednio niż niedzielne nawiązywało więc do wcześniejszych doświadczeń i indywidualnych dokonań muzyków. Dużą część występu spowiła szczególna nostalgia, którą bardzo cenię w muzyce Wacława - głęboka, daleko od ckliwości, faktycznie refleksyjna. Raz chyba tylko przerwał ją ognisty, free jazzowy spazm, a z drugiej strony, przestrzenią wyciszenia był utwór zestawiający klarnet basowy Zimpla z kieszonkową trąbką McPhee. Szemrząca wibracje i polirytmie Zeranga dopełniały obrazu. Dwa piękne i inspirujące wieczory za nami.
[zdjęcia: Piotr Lewandowski]