Bad Light District swoją drugą płytą udowadnia, że są jednym z najciekawszych zespołów poruszających się w stylistyce spod znaku lo-fi w Polsce. Po dobrze przyjętym debiucie Simplifications, Michał Smolicki postanowił zmienić swoją koncepcje, będącą początkowo jego solowym projektem na rzecz pełnoprawnego zespołu, co doskonale słychać na Nothing Serious. A co ważniejsze, jest to zmiana, w moim odczuciu, in plus, która nie powoduje utraty specyficznego klimatu BDL.
Kompozycyjnie, Nothing Serious stanowi odejście od minimalistycznych brzmień znanych z poprzedniej płyty, na rzecz melodyjnych, bardziej rozbudowanych aranżacji, które jak podkreślą autorzy zrywają z łatką „najsmutniej grającego zespołu w Polsce”. Dzięki takiemu zabiegowi, utwory mocno bazują na konwencji oniryczno-melancholijnej przywołując tym samym skojarzenia z The National przepuszczonym przez filtr lo-fi ( „Sweden”) a nawet z Sonic Youth, szczególnie w znakomitym „The Wasteland” wzbogaconym o dźwięk saksofonu. Absolutny highlight na płycie.
Nothing Serious Bad Light District to w moim odczuciu jedna z najlepszych płyt jakie ukazały się w tym roku na rodzimej scenie muzycznie. Inaczej, mówiąc nomenklaturą Kasi Tusk, to must have, z którym polecam się zapoznać.
[Mateusz Nowacki]