polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
PRINCE RAMA Top Ten Hits Of The End Of The World

PRINCE RAMA
Top Ten Hits Of The End Of The World

Siostry Larsen wychowane we wspólnocie Krishna uczęszczały do art college’ów w Bostonie po czym osiadły na Brooklynie i założyły zespół. Po kilku podziemnych wydawnictwach, które zawierały dość pierwiastka „psych” by zwrócić uwagę Animal Collective, panie zaczęły nagrywać dla wytwórni Paw Tracks. Ich ostatnia propozycja czerpie z obecnego przed-apokaliptycznego nastroju chwili, a jeśli dane nam będzie przeżyć programowy koniec 21.12.2012 zostanie nam pytanie po cóż obcować z ta płytą?
Część czytelników zapewne opuściła tę recenzję po pierwszym zdaniu. Obawiam się, że duża częśc odpuści sobie dalsze czytanie po następnym, ale brnę dalej. Otóż siostry na nowym wydawnictwie postanowiły odkurzyć koncept sygnowania każdej piosenki nazwą wyimaginowanego zespołu. Tym sposobem poszerzyły nieco paletę swoich zreverbowanych brzmień i wpuściły nieco humoru w swe duszne progi. Tu pewnie kolejna rzesza czytelników opuściła tę stronę, niemniej idziemy dzielnie dalej. Miks całości jest brudny, a balansowanie na granicy autoparodii nie może być tu zasłonięte pozą ironizującą.
O tym jak bardzo jest to płyta tu teraz świadczy nie tylko apokaliptyczne odniesienie, ale też seapunkowo-post-tumblrowa okładka, a także nazwy wymyślonych przez siebie zespołów:  Metaphysixxx czy I.M.M.O.R.T.A.L.I.F.E., które i tak nie przebijają nazw projektów faktycznie istniejących i nagrywających vide choćby Africa Pseudobruitismus. Być może w ten sposób siostry zaskarbią sobie kult wśród zwolenników delfinowi-gifowej estetyki lansowanej choćby przez naszych czeskich sąsiadów ramach AMDiscs czy lokalną inicjatywę tekstylną Hazz. Co do reszty uczestników muzycznego spektrum, którzy jeszcze z nami pozostali, mogą sobie oni tę płytę spokojnie odpuścić. Jeśli ginąć, to przy ulubionych dźwiękach.

[Paweł Trzciński]