Niemieckie trio swoją cechę charakterystyczną – minimalistyczne techno, budowane na kanwie instrumentów klasycznych – odsunęło na dalszy plan, w wielu miejscach rezygnując z rytmiki 4/4. Na „Miami” trzon utworów dalej stanowią instrumenty klasyczne, ale zmienia się nastrój i forma całego albumu. Jest bardziej mroczny, mniej taneczny, bardziej orkiestralny, jeśli nie nawet filmowy. To znacznie mocniej zróżnicowana płyta, bardziej spontaniczna, różnorodna i z większą liczbą wątków muzyki klubowej. Takie „Skiffle It Up” jest zdecydowanie bardziej połamane a nawet funkowe jak na dokonania Niemców, a „Verwahrlosung” to kierunek bardziej brudny, mroczny i nieoczywisty. BBF nie powielają patentów z poprzednich wydawnictw, ale idą dalej – czasem dramaturgia kompozycji opiera się na narastającym crescendo, innym razem jest bardziej przebojowo, klubowo, co odsłania nowe możliwości tria. Efekt ten podkreślają wokaliści jak chociażby Nina Kraviz, Jamie Lidell czy Om'Mas Keith, których głosy poddawane są obróbce i modyfikacją, co sprawia że materiał jest jeszcze bardziej atrakcyjny, a zespół broni się bardzo dobrze.
[Jakub Knera]