polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious

The Rempis Percussion Quartet
Pardon, To Tu | Warszawa | 17.09.13

Fakt, że występ takiego składu jak The Rempis Percussion Quartet zdaje się kolejnym solidnym, lecz nie wybitnym koncertem sezonu, pokazuje, jak prężnej sceny koncertowej się doczekaliśmy w stolycy, przynajmniej w obszarze improwizowanej muzyki jazzowej. Ten kwartet wśród wielu realizacji chicagowsko-skandynawskich powiązań wyróżnia się obecnością dwóch perkusistów (Tim Daisy i Frank Rosaly), nadających akustycznej formacji mocy - nie przypadkiem zespół zagrał saute, bez mikrofonów. Przyznam, że nie jestem szczególnym fanem Rempisa jako saksofonisty - lidera, moim zdaniem przesadnie oddanego solowym wyczynom, tak jakby nieustannie szukał on swojego "Giant Steps". Wzmocniony gęstą grą silnego kontrabasisty Ingebrigta Haker Flatena koncert momentami był przytłaczający, trochę meandrujący dla meandrowania w środku prawie 50-minutowej improwizacji. Na szczęście spięcie jej wyrazistą klamrą oraz wyciszony, delikatny pierwszy bis (drugi bis nie był moim zdaniem potrzebny) pozostawiły dobre wrażenie.

[zdjęcia: Piotr Lewandowski]

The Rempis Percussion Quartet [fot. Piotr Lewandowski]
The Rempis Percussion Quartet [fot. Piotr Lewandowski]
The Rempis Percussion Quartet [fot. Piotr Lewandowski]
The Rempis Percussion Quartet [fot. Piotr Lewandowski]
The Rempis Percussion Quartet [fot. Piotr Lewandowski]
The Rempis Percussion Quartet [fot. Piotr Lewandowski]
The Rempis Percussion Quartet [fot. Piotr Lewandowski]
The Rempis Percussion Quartet [fot. Piotr Lewandowski]
The Rempis Percussion Quartet [fot. Piotr Lewandowski]
The Rempis Percussion Quartet [fot. Piotr Lewandowski]
The Rempis Percussion Quartet [fot. Piotr Lewandowski]
The Rempis Percussion Quartet [fot. Piotr Lewandowski]