polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious

ATP End Of An Era Part 1: Curated by ATP & Primavera Sound
Pontins | Camber Sands, Wielka Brytania| 22-24.11.13

Po czternastu latach ATP postanowiło pożegnać się ze swoją klasyczną formułą w ośrodkach nad angielskim morzem, za sprawą dwóch festiwali w ostatnich tygodniach listopada. Współkuratorem pierwszego z nich był hiszpański festiwal Primavera Sound, na którym ATP od kilku lat programowało jedną scenę. Obecność Primavery, która jest najbardziej spektakularnym przykładem komercjalizacji i rozdęcia pojemności, powiedzmy, alternatywnej muzyki rockowej, akurat na festiwalu, którym ATP porzuca swój sztandarowy format, była trochę paradoksalna. W praktyce jednak nie miała większego znaczenia – wkład Primavery w program oznaczał przede wszystkim kontyngent hiszpańskich zespołów, które masowo zostały wrzucone w niedzielny program i go zauważalnie rozcieńczyły. Zespoły anglosaskie były natomiast generalnie blisko związane z ATP i to raczej Primavera na tym w przeszłości korzystała. W przeciwieństwie do nagłośnienia sceny ATP na tegorocznej Primaverze, które wołało o pomstę do nieba i było źródłem szeregu rozczarowań, nagłośnienie na tym festiwalu były doskonałe, chyba najlepsze ze wszystkich ATP, na których byłem. O ile powrót festiwalu do Camber Sands oznacza dużo gorsze warunki mieszkaniowe i gorszą infrastrukturę otoczenia niż w Minehead (gdzie festiwal odbywał się od 2007 do wiosny 2012) roku, to pod względem dźwiękowym przyniósł on poprawę, zwłaszcza tym razem.

Podobnie jak festiwal 10 Years of ATP w 2009 roku, program obu odsłon End of an Era ma charakter podsumowująco-powtórkowy, w najlepszym tych słów znaczeniu – zespoły, które w przeszłości były kuratorami lub występowały na ATP często, zgromadziły się jeszcze raz by zagrać ten ostatni koncert w miejscu niemalże symbolicznym. I stanęły na wysokości zadania. Tortoise, Godspeed You! Black Emperor, Dinosaur Jr. i Low zagrali może i najlepsze ich koncerty, jakie widziałem, a na pewno w trójce najlepszych. Tortoise i Dinosaur Jr. dały swoiste koncerty życzeń, z set listą naszpikowaną klasykami, niektórymi rzadko granymi, podobnie było w przypadku Low, których nawet piosenki z ostatniej miałkiej płyty nabrały głębi. GY!BE zagrali najbardziej eksplozywny, ciężki, wyrazisty koncert od lat. Wszystkie te grupy zagrały koncerty niepodporządkowane potrzebie promocji jakiejś płyty, za to z wyczuciem wagi chwili i dla chłonnej publiczności, co dało znakomite efekty.

Swoistym przeciwieństwem programowym był występ Television, którzy zagrali w całości Marquee Moon, przestawiając kolejność utworów, z tytułową epopeją na koniec. W warstwie wokalnej słychać było trochę upływ lat, ale instrumentalnie koncert był perfekcyjny i całościowo porywający. Materiał nie stracił nic z oryginalności i chwytliwości i obstawiam, że w 2014 roku Television pojawią się z nim na Primaverze i może też innych festiwalach. Nie mogło też zabraknąć projektów post-Sonic Youth i moim zdaniem Thurston Moore potwierdził pozycję obecnie najciekawiej twórczego z muzyków grupy. Chelsea Light Moving zagrało najlepszy ich koncert jaki widziałem, dużo dojrzalszy od ubiegłorocznych, bardziej rozbudowany w instrumentalnych quasi-improwizacjach. Thurston jest bezapelacyjnym liderem tego zespołu, ale ewidentnie każdy jego członek ma ważną rolę do odegrania. Nie można tego powiedzieć o Lee Ranaldo and the Dust, w którym muzycy tyle co tworzą tło dla wokalu i gitary Lee. Ranaldo w swym solowym projekcie poraża jednak naiwnością i banałem. Na żywo słuchało się go lepiej niż z płyty, ale trywialność tekstów i cukierkowatość melodii jest nie do przeskoczenia. Szkoda, że Moore, Ranaldo i Shelley nie zagrali razem, tak jak na londyńskim koncercie kilka dni wcześniej, ale nie można mieć wszystkiego. Thurston pojawił się za to w składzie Porn, metalowo-noise’owego projektu Tima Moss, w którym tym razem zagrali też Bill Gould (Faith No More) i Balazs Pandi. Kwartet dał dobry koncert, trochę motoryczny, trochę dronowy, a połączenie masywności sekcji rytmicznej i riffów Mossa z charakterystycznymi improwizacjami Thurstona było bardzo dobrym pomysłem.

Wszystkie wymienione powyżej koncerty odbyły się przede wszystkim w sobotę i w mniejszym stopniu w piątek, co sprawiło, że niedziela była dość mdła, także za sprawą hiszpańskiego kontyngentu. Główną atrakcją był więc koncert Beak>, którzy przez ostatnie kilka lat z projektu zamienili się w zespół pełną gębą i zagrali świetnie – soczyście, z wyczuciem motorik i przestrzeni, z dźwiękowym detalem. Wyróżnił się też Adam Gnade, amerykański literat, który swoje teksty wykonywał z angielską grupą Youthmovies. Formuła spoken word przywodziła na myśl Enablers, oczywiście rzecz nie była tak dopracowana i intensywna, ale zdecydowanie była ciekawa i wciągająca. Dobry koncert de facto na otwarcie w piątek zagrali Magik Markers, choć pierwszy kwadrans był słaby i tragicznie nagłośniony. Później było dużo lepiej, Elisa Ambrogio wyprawiała z gitarą rzeczy coraz dziwniejsze, zarówno fizycznie, jak i dźwiękowo, co pozwalało przymknąć oko na jej stylizację rodem z modowego blogu. Ciekawostką był koncert Hebronix, projektu Daniela Blumberga, onegdaj wokalisty Yuck, teraz proponującego powolną, szarą muzykę na gitarę, chmury z syntezatora i głos – ciągle młodzieńczy. Wokalne pitu pitu i prościutkie operowanie fakturami nie pozwalają jednak nazwać tego koncertu czymś więcej niż ciekawostką. Umiarkowanie udaną ucieczkę od rocka zaprezentowała australijska grupa New War, która właśnie wydaje pierwszy album w ATP, choć wiekowo muzycy na debiutantów nie pasują. Gitarę zastąpiono syntezatorem i samplerem, dołożono dubowego delayu, jednak konstrukcje ciągle były rockowe i dość przeciętne. Za to skrajnie rockową ekspresję zaprezentowała grupa The Icarus Line i w ich przypadku to się sprawdziło. Co prawda wokalista miał kompleks Iggy’ego Popa i Nicka Cave’a na raz, a utwory były dość podobne do siebie, ale całość była na wysokich obrotach, głośna, ekspresyjna. Głośna i ekspresyjna chciała być też Margaret Chardiet aka Pharmakon, ale jej dwudziestominutowy występ był bardzo grubymi nićmi szyty. Nawiązania do noise’u ala Whitehouse w wykonaniu rozwrzeszczanej blondynki były swoistą prowokacją, ale ta wściekłość miała ciężar gatunkowy reakcji na zamknięcie ulubionego Starbucksa a nie konfrontacji, która kogokolwiek na sali zbiłaby z pantałyku. Na małej scenie zagrało też kilka popularnych około-elektronicznych projektów (Demdike Stare, Forest Swords, itd.), jednak udało mi się zobaczyć tylko The Haxan Cloak – w chmurach dymu i maksymalnie podkręconą głośnością Bobby Krlic atakował raz dolnymi, raz górnymi częstotliwościami, ale w sumie poza tymi atakami niewiele w głowie zostało.

Występ The Haxan Cloak był ostatnim koncertem festiwalu, co miało wymiar nieco apokaliptyczny, ale jednak było, podobnie jak cała festiwalowa niedziela, pewnym rozczarowaniem, zwłaszcza po spektakularnej sobocie, której podsumowujący charakter sprawdził się rewelacyjnie. Słuchanie Dinosaur Jr. albo Television w gronie dwóch tysięcy ludzi znających teksty jest jednak wyjątkowym urokiem ATP i tym ludziom należał się trochę mocniejszy i bardziej symboliczny finał ich przygody z ATP – za tydzień na naprawdę ostatni festiwal wrócą przecież nie wszyscy.

[zdjęcia: Piotr Lewandowski]

Dinosaur Jr. [fot. Piotr Lewandowski]
Dinosaur Jr. [fot. Piotr Lewandowski]
Dinosaur Jr. [fot. Piotr Lewandowski]
Dinosaur Jr. [fot. Piotr Lewandowski]
Tortoise [fot. Piotr Lewandowski]
Tortoise [fot. Piotr Lewandowski]
Tortoise [fot. Piotr Lewandowski]
Tortoise [fot. Piotr Lewandowski]
Tortoise [fot. Piotr Lewandowski]
Television [fot. Piotr Lewandowski]
Television [fot. Piotr Lewandowski]
Television [fot. Piotr Lewandowski]
Television [fot. Piotr Lewandowski]
Godspeed You! Black Emperor [fot. Piotr Lewandowski]
Godspeed You! Black Emperor [fot. Piotr Lewandowski]
Godspeed You! Black Emperor [fot. Piotr Lewandowski]
Godspeed You! Black Emperor [fot. Piotr Lewandowski]
Godspeed You! Black Emperor [fot. Piotr Lewandowski]
Low [fot. Piotr Lewandowski]
Low [fot. Piotr Lewandowski]
Low [fot. Piotr Lewandowski]
Low [fot. Piotr Lewandowski]
Chelsea Light Moving [fot. Piotr Lewandowski]
Chelsea Light Moving [fot. Piotr Lewandowski]
Chelsea Light Moving [fot. Piotr Lewandowski]
Chelsea Light Moving [fot. Piotr Lewandowski]
Chelsea Light Moving [fot. Piotr Lewandowski]
Lee Ranaldo and the Dust [fot. Piotr Lewandowski]
Lee Ranaldo and the Dust [fot. Piotr Lewandowski]
Lee Ranaldo and the Dust [fot. Piotr Lewandowski]
Lee Ranaldo and the Dust [fot. Piotr Lewandowski]
Porn [fot. Piotr Lewandowski]
Porn [fot. Piotr Lewandowski]
Porn [fot. Piotr Lewandowski]
Porn [fot. Piotr Lewandowski]
Beak> [fot. Piotr Lewandowski]
Beak> [fot. Piotr Lewandowski]
Beak> [fot. Piotr Lewandowski]
Beak> [fot. Piotr Lewandowski]
Adam Gnade + Youthmovies [fot. Piotr Lewandowski]
Adam Gnade + Youthmovies [fot. Piotr Lewandowski]
Adam Gnade + Youthmovies [fot. Piotr Lewandowski]
Magik Markers [fot. Piotr Lewandowski]
Magik Markers [fot. Piotr Lewandowski]
Magik Markers [fot. Piotr Lewandowski]
Magik Markers [fot. Piotr Lewandowski]
Hebronix [fot. Piotr Lewandowski]
Hebronix [fot. Piotr Lewandowski]
New War [fot. Piotr Lewandowski]
New War [fot. Piotr Lewandowski]
New War [fot. Piotr Lewandowski]
The Icarus Line [fot. Piotr Lewandowski]
The Icarus Line [fot. Piotr Lewandowski]
The Icarus Line [fot. Piotr Lewandowski]
Pharmakon [fot. Piotr Lewandowski]
Pharmakon [fot. Piotr Lewandowski]
Pharmakon [fot. Piotr Lewandowski]
The Haxan Cloak [fot. Piotr Lewandowski]
The Haxan Cloak [fot. Piotr Lewandowski]
ATP End Of An Era Part 1 [fot. Piotr Lewandowski]