polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious

The Necks
Berghain / Panorama Bar | Berlin | 19.03.14

Nie mogłem być na żadnym z jesiennych koncertów The Necks w Polsce, koncert berliński był tego swoistą rekompensatą. Tamte koncerty były elementem jednej z najintensywniejszych tras, jakie trio zagrało w Europie, ten zaś otwarciem minitrasy złożonej z siedmiu występów. Fakt, że koncert odbył się w Berlinie miał pewne znaczenie - Tony Buck zagrał także na monochordzie, który słychać w otwarciu ostatniej płyty Open, a nagłośnienie w górnej sali Berghain było piorunująco dobre i oddało najdrobniejsze finezje brzmienia. Duży naturalny pogłos tego pomieszczenia trochę przeszkadzał w pierwszych kilkunastu minutach, ale później był kolejnym atutem w rękach zespołu. Wieczór, typowo dla The Necks, składał się z dwóch setów. Pierwszy, niemal godzinny, był bardziej stonowany, także za sprawą wykorzystania monochordu. Pierwsze pół godziny było raczej rozgrzewką, poszukiwaniem skupienia, w formach ciekawych, ale jednak typowych dla bardziej cichych, minimalistycznych nagrań grupy. Gdy Buck powrócił do gry na monochordzie, wydawało się, że będzie to klamrą setu, ale okazało się przełamaniem, po którym nastąpiła bardziej intensywna, frenetyczna kulminacja. Drugi set był krótszy, ale ważniejszy. Począwszy od otwarcia Bucka na grzechotkach i kapitalnie wyeksponowanych w nagłośnieniu filigranowych zagrań smyczkiem Lloyda Swantona, set stopniowo nabierał intensywności, ale zarazem abstrakcyjności, którą od pierwszych chwil wprowadzał Chris Abrahams, co jednak nie przeszkadzało mu przeplatać jej odcienami niemal romantycznymi. Druga część tego setu przyniosła najgłośniejsze, najmocniejsze granie tego wieczoru. Było to The Necks najwyższej próby - grupę wykraczającą poza brzmienia i funkcje poszczególnych instrumentów, żywy organizm tworzący z olbrzymią fantazją chmurę dźwięków ewoluującą do punktu, w którym zapomnieć można o tym, że na scenie znajduje się klasyczne trio z fortepianem. Bisu oczywiście być nie mogło, ale zespół dwa razy wracał na scenę ukłonić się raz jeszcze i w tej euforii nie było przesady.

[zdjęcia: Piotr Lewandowski]

The Necks [fot. Piotr Lewandowski]
The Necks [fot. Piotr Lewandowski]
The Necks [fot. Piotr Lewandowski]
The Necks [fot. Piotr Lewandowski]
The Necks [fot. Piotr Lewandowski]
The Necks [fot. Piotr Lewandowski]
The Necks [fot. Piotr Lewandowski]
The Necks [fot. Piotr Lewandowski]