polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
LUX OCCULTA Kołysanki

LUX OCCULTA
Kołysanki

Dwie dekady temu młodzieńcy z Lux Occulta, zafascynowani skandynawskim black metalem, tworzyli swoje nieporadne kompozycje, próbując odnaleźć się w realiach krajowego undergroundu. Dukielskie kino „Promień” rodziło w swoich ścianach dźwięki raczej mało wyszukane, pełne naiwności, ale już wtedy z pewnym unikalnym klimatem. Kolejne płyty to wyraźny progres w zakresie kompozycyjnym, którego ukoronowaniem był czwarty album The Mother And The Enemy. Jego zawartość okazała się śmiałym i odważnym konglomeratem awangardowego black metalu z trip hopem. Co zatem przynoszą nam te Kołysanki, po trzynastoletniej przerwie? Na próżno szukać w nich nawiązań do poprzednich produkcji, szeroko pojętego black metalu, czy metalu w ogóle. Zespół zaryzykował tym razem sensacyjną podróż w elektroniczno-folkowy świat. W zapomnienie odeszły krzykliwe wokale, pożegnaliśmy angielskie „liryki”, by na pierwszy plan wysunąć elektroniczny puls i recytowane polskie teksty. Cała sytuacja, taka zmiana barw, przypomina mi metamorfozy norweskich grup (Manes, a szczególnie Ulver), które - zakorzenione w blackmetalowych początkach - przeobraziły się w eksperymentalne formacje. I choć cisną się wątpliwości o sens trwania przy starym szyldzie, to z drugiej strony, czemu nie wykorzystać jeszcze raz potencjału, na który zespół w końcu zapracował przez ładnych kilka lat. W dobie darmowych internetowych odsłuchów nie będzie chyba przypadkowych kupujących, co najwyżej przez kilka tygodni rozegra się hejterska jatka na kilku forach. Kołysanki wcale nie są albumem łatwym, lekkim i przyjemnym. Doskonale prezentują się umiejętnie wkomponowane sample z łemkowskimi zaśpiewami oraz niepowtarzalny dźwięk akordeonu. Czasem gitarowe partie wychodzą do przodu, innym razem elektronika przejmuje pierwsze skrzypce. Na pewno jest oszczędnie, bez instrumentalnej ekwilibrystyki i przesadnego natężenia muzycznych środków. Innym razem jest wręcz ascetycznie („Bądź miłościw”). Niewątpliwe udało się grupie uzyskać bardzo przejrzyste brzmienie, gdzie słychać każdy detal. Cóż, zaskoczenie jest w tym wypadku punktem wyjścia do kolejnych godzin spędzonych w towarzystwie Kołysanek.

[Marc!n Ratyński]