polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious

Pohoda Festival 2014
Trenczyn | 10-13.07.2014

Jak co roku na terenie trenczyńskiego lotniska zainstalowano kilkanaście scen festiwalu Pohoda, z głównymi: Bażant, Orange, SLSP Arena, Nay Tanecny Dom i Europa, na które zaproszono ponad 150 artystów. Tegoroczny lineup był bardzo inteligentnie skonstruowany i przemyślany. Organizatorzy ustalili program tak, by łatwiej zwolennikom konkretnych kierunków muzycznych było przemieszczać się między scenami, dzięki temu występy rozpoczynały się punktualnie, gromadząc na czas publiczność, a widzowie nie musieli zbyt często ulegać kompromisom. Uczestniczyliśmy od drugiego dnia, czyli piątku. Ominął więc nas niestety czwartkowy koncert Kraftwerk w 3D.

Koncertowo festiwal rozpoczęliśmy od Transglobal Underground & Fanfare Tirana, występ przeniesiono z Orange Stage na scenę główną na wcześniejszą godznę. Ich muzyka to ciekawe połączenie world music, elektroniki, dub, reggae. Muzycznie koncert nie porywał oryginalnością, ale dosyć dobrze rozgrzał publiczność. W międzyczasie zajrzeliśmy na SLSP Arena skupiającej elektroniczną muzykę, gdzie zaczął występ duński When The Saints Go Machine, prezentujący płynne przestrzenie muzyczne wyraźnie inspirowane elektroniką lat 80. Równolegle na Orange Stage rozpoczynał koncert kongijski Jupiter & Okwess International, istna muzyczna petarda. Dali bardzo żywiołowy i świetnie przyjęty występ, po którym pognaliśmy pod scenę główną, gdzie instalował się Seasick Steve. Niezwykle barwna i ciepła postać, uwielbiana przez publiczność. Koncert pełen humoru, anegdot i dystansu muzyków do siebie. Było to bardziej spotkanie z publicznością, bez zbędnego napięcia, pomimo ogromu sceny koncert był kameralny - jeden z występów zapamiętanych przez wszystkich. Steve prezentował oryginalne instrumenty własnego autorstwa, np. jedna z gitar miała pudło rezonansowe z filtra powietrza starego forda pickupa. W tym samym czasie w namiocie Europa Stage zagrało zjawiskowe Jambinai, łączące tradycyjną muzykę koreańską i post rock. Znakomity występ, ciekawa, przemyślana koncepcja muzyczna i aranże, nietypowe instrumentarium, jeden z najlepszych koncertów tegorocznej edycji.

Na Bażant Stage gwiazdą byli Afghan Whigs - klasyczny, rockowy klimat, ale oklepane pozy muzyków sprawiły niezbyt dobre wrażenie, więc przenieśliśmy się na scenę Orange. Z kolei koncert Azealii Banks, był bardzo dynamicznym i angażującym publiczność widowiskiem. Wulgarny hip hop, słowna ekwilibrystyka z punkowym zacięciem rozgrzała publiczność do czerwoności. Azealia ma ogromną charyzmę, polot, ten występ był jedynym wyraźnie hip hopowym akcentem tego festiwalu. Równolegle na scenie SLSP rozpoczął się koncert Moderat, przedłużony w DJ set i  zamykający występy na tej scenie. Bardzo dobrze wykonany i nagłośniony występ uzupełniały wizualizacje i doskonale dobrana dynamika utworów. Jedyny mankament to słabe oświetlenie.

Tego dnia koncertem zamykającym Orange Stage - scenę skupiającą najoryginalniejsze brzmienia był Brandt Brauer Frick Ensemble - fuzja muzyki klasycznej, jazzu i elektroniki. Występ zgromadził niespodziewanie dużą publiczność, mimo że patrząc na widownie na kilka minut przed koncertem myślałem, że to będzie bardzo kameralne widowisko. Świetne zwieńczenie dnia, łącznie z wizualną oprawą.

Na koniec zajrzeliśmy na chwilę na koncert brytyjskiego Molotov Jukebox. Muzyka określana przez zespół jako GypStep nie miała jednak nic wspólnego z dubstepem -  była połśczeniem muzyki cygańskiej, flamenco, ragga, chanson, w sam raz na zatańczenie na zabój przed snem.

Upalny sobotni dzień rozpoczęliśmy od sielankowego koncertu pianisty Mario Vargi. Muzyk powrócił do grania po osobistych problemach -pojawienie się na scenie zostało nagrodzone ogromnymi brawami. Polski akcent festiwalu - duet Rebeka, otwierający piątkowe koncerty na Visegrad Stage (wcześniej CK Dunaj, tym razem scenę skonstruowaneo z kontenerów ułożonych w kształt sześciokąta, ozdobionej fotografiami uchodźców), pełen emocji występ w pełnym słońcu i przy sporym aplauzie.

Powrót na scenę główną i pierwszy raz mamy okazję zobaczyć występ Kelis. Zupełnie przearanżowane utwory, bardzo smaczne r'n'b z lekkim jazzowym odjazdem, zespół dobrany z dobrych muzyków, Kellis dobrze zaprezentowała się wokalnie, całość nabiera innego brzmienia live - cały koncert był sporym zaskoczeniem.

Koncert Jany Kirschner na scenie Orange,słowacko-cygański folk z sielską, teatralną oprawą. Na scenie zrobiło się bardzo żywiołowo i tak przebiegał cały występ.

Wydarzeniem festiwalu były występy japońskiego żeńskiego kwartetu Tricot. Punk/rockowo czy funk/popowa energia, niesamowity dynamizm na scenie, dobrze zagrane gitarowe i rytmiczne łamańce - świetnie odebrane oba koncerty (jednego dnia prawie jeden po drugim  - SLSP i NAY). Zazdroszczę dziewczynom kondycji.

Pora na jednego z headlinerów, czyli Mogwai na Bażant Stage. Typowe dla nich mozolnie rozbudowujące się kompozycje, trochę przekrojowego materiału, sporo utworów z ostatniej płyty. Nietypowy wybór jak na tę godzinę głównej sceny, niemniej jednak dobry koncert.

Zupełnym przeciwieństwem tej dynamiki był występ tUnE-yArDs, nasuwa się refleksja, że tak wyglądałaby afro beat, gdyby powstawał w Stanach, bo ja nieustannie słyszę w ich muzyce afrykańskie inspiracje. Bardzo kolorowy, ciekawy koncert pełen dynamiki i humoru.

Główną gwiazdą soboty było reaktywowane Suede. Trzeba przyznać że Brett Anderson był motorem całego występu, choć muzycznie to zupełnie nie mój klimat i uważam za mało wiarygodne podobne comebacki. Zajrzeliśmy na występ Manu Delago Handmade posłuchać brzmień wirtuoza hang. W zeszłym roku ominął nas koncert Portico Quartet ze względu na porę, tym razem też prawie się nie udało, bo dotarliśmy na końcówkę, ale było warto.

Na koniec Goldfrapp, która zagrała na scenie Orange, choć bardziej spodziewałbym się tego zespołu w namiocie SLSP gdzie królowała elektronika. Jednak brzmienie zostało ubrane w nieco klasyczną oprawę, więc muzycznie doskonale wpisywało się w specyfikę sceny. Doskonale nagłośniony i dopracowany brzmieniowo występ zakończył dla nas koncertową część festiwalu.

Jeszcze taki lokalny kolort - jednym z wydarzeń na scenie głównej w piątek była prezentacja przez Mariana Gaborika zdobytego przez L.A. Kings Pucharu Stanleya (Gaborik zdobywając 14 goli został królem strzelców play off). Gaborik karierę zaczynał właśnie w Trenczynie. Wydarzeniu towarzyszyła niesłychana radość fanów, scena była oblegana z każdej strony. Kolejny fakt ukazujący wyjątkowość fetiwalu, nie tylko w skali muzycznej.

Kolejna, 18 już edycja słowackiego festiwalu nie zawiodła słuchaczy ani doborem artystów (choć lineup rozwijał się do ostatniej chwili), ani nagłośnieniem, ani organizacją... ani pogodą. Zmodyfikowano i trochę okrojono zaplecze gastronomiczne, na festiwalu pojawiło się lokalne wino. Ograniczono ilość odpadów przez wprowadzenie kufli wielorazowego użytku z kaucją, co spowodowało znaczną redukcję zaśmiecenia terenu festiwalu. Tegoroczna edycja zgromadziła mniej liczną publiczność, choć w sobotę zupełnie nie było tego widać. Jak zwykle był to udany weekend.

[zdjęcia: Michał Kamienik]

Transglobal Underground & Fanfare Tirana [fot. Michał Kamienik]
Transglobal Underground & Fanfare Tirana [fot. Michał Kamienik]
Transglobal Underground & Fanfare Tirana [fot. Michał Kamienik]
Transglobal Underground & Fanfare Tirana [fot. Michał Kamienik]
When The Saits Go Machine [fot. Michał Kamienik]
When The Saits Go Machine [fot. Michał Kamienik]
When The Saits Go Machine [fot. Michał Kamienik]
Jupiter & Okwess International [fot. Michał Kamienik]
Jupiter & Okwess International [fot. Michał Kamienik]
Jupiter & Okwess International [fot. Michał Kamienik]
Jupiter & Okwess International [fot. Michał Kamienik]
Sesick Steve [fot. Michał Kamienik]
Sesick Steve [fot. Michał Kamienik]
Sesick Steve [fot. Michał Kamienik]
Sesick Steve [fot. Michał Kamienik]
Jambinai [fot. Michał Kamienik]
Jambinai [fot. Michał Kamienik]
Pohoda 2014 [fot. Michał Kamienik]
Jambinai [fot. Michał Kamienik]
Jambinai [fot. Michał Kamienik]
Mario Gaborik [fot. Michał Kamienik]
Mario Gaborik [fot. Michał Kamienik]
Afghan Whigs [fot. Michał Kamienik]
Afghan Whigs [fot. Michał Kamienik]
Afghan Whigs [fot. Michał Kamienik]
Afghan Whigs [fot. Michał Kamienik]
Azealii Banks [fot. Michał Kamienik]
Azealia Banks [fot. Michał Kamienik]
Azealia Banks [fot. Michał Kamienik]
Azealia Banks [fot. Michał Kamienik]
Moderat [fot. Michał Kamienik]
Moderat [fot. Michał Kamienik]
Moderat [fot. Michał Kamienik]
Pohoda 2014 [fot. Michał Kamienik]
Brandt Brauer Frick Ensamble [fot. Michał Kamienik]
Brandt Brauer Frick Ensamble [fot. Michał Kamienik]
Brandt Brauer Frick Ensamble [fot. Michał Kamienik]
Brandt Brauer Frick Ensamble [fot. Michał Kamienik]
Brandt Brauer Frick Ensamble [fot. Michał Kamienik]
Molotov Jukebox [fot. Michał Kamienik]
Molotov Jukebox [fot. Michał Kamienik]
Molotov Jukebox [fot. Michał Kamienik]
Mario Varga [fot. Michał Kamienik]
Rebeka [fot. Michał Kamienik]
Rebeka [fot. Michał Kamienik]
Rebeka [fot. Michał Kamienik]
Rebeka [fot. Michał Kamienik]
Tricott [fot. Michał Kamienik]
Tricott [fot. Michał Kamienik]
Tricott [fot. Michał Kamienik]
Tricott [fot. Michał Kamienik]
Kelis [fot. Michał Kamienik]
Kelis [fot. Michał Kamienik]
Kelis [fot. Michał Kamienik]
Kelis [fot. Michał Kamienik]
Jana Kirschner [fot. Michał Kamienik]
Jana Kirschner [fot. Michał Kamienik]
Jana Kirschner [fot. Michał Kamienik]
Tricky [fot. Michał Kamienik]
Mogwai [fot. Michał Kamienik]
Mogwai [fot. Michał Kamienik]
Mogwai [fot. Michał Kamienik]
Mogwai [fot. Michał Kamienik]
tUnE yArDs [fot. Michał Kamienik]
tUnE yArDs [fot. Michał Kamienik]
tUnE yArDs [fot. Michał Kamienik]
tUnE yArDs [fot. Michał Kamienik]
tUnE yArDs [fot. Michał Kamienik]
Suede [fot. Michał Kamienik]
Manu Delago Handmade [fot. Michał Kamienik]
Manu Delago Handmade [fot. Michał Kamienik]
Goldfrapp [fot. Michał Kamienik]
Goldfrapp [fot. Michał Kamienik]
Goldfrapp [fot. Michał Kamienik]
Goldfrapp [fot. Michał Kamienik]
Goldfrapp [fot. Michał Kamienik]