W świetle zalewu pozytywnych, wręcz entuzjastycznych recenzji Headache, kiepską frekwencję na pierwszym w stolycy koncercie Trupa Trupa z tym materiałem tłumaczę sobie tak, że może trójmiejskie zespoły w Wawie mają po prostu trudno - nie są zziomalone z setką osób, operują trochę innym kodem, są trochę "egzotyczne". A szkoda, bo TT zagrali cały nowy materiał i zagrali świetnie. Na początku zespół, bądź do bądź teraz grający mocniej, masywniej niż jeszsze 2-3 lata temu, trochę odnajdywał się w trudnej akustyce Kulturalnej, ale mniej więcej od połowy było już bardzo dobrze i z polotem. Trupa Trupa to zespół konsekwentny w dobrym tego słowa znaczeniu - zachowujący przez lata wspólny mianownik a jednak idący do przodu. Coraz lepiej łączący moc, wręcz agresję, z finezją i poetyką, wciągający słuchacza, ale zarazem pełen niedopowiedzień, pewnego rozmycia - w tym wypadku wzmacnianego też przez fajne wizualizacje. W przypadku gitarowych zespołów najważniejszym papierkiem lakmusowym są dla mnie koncerty. To dzięki nim naprawdę polubiłem TT kilka lat temu i w tym uczuciu się właśnie utwierdziłem.
[zdjęcia: Piotr Lewandowski]