Podczas słuchania Nocturne delikatność ambientowych form wręcz rozpływa się w otoczeniu. Odpowiedzialny za projekt Aquavoice, Tadeusz Łuczejko, w materiałach prasowych mówi o inspiracji skandynawskimi twórcami, m.in. Larsem von Trierem, Janem Garbarkiem i Arve Henriksenem, o nadawaniu na tych samych falach. Dodałbym tu jeszcze ogromne pokłady hermetycznie zamkniętych emocji, które z wolna uwalniają się spod cienkiej warstwy lodu. Nocturne jawi się jako dopięty, dość monolityczny twór, z jednej strony ekspresyjnie zróżnicowany, a z drugiej strony broniący dostępu, jakby za cienką taflą szkła. Oczywiste skojarzenia budzą choćby "The Secret Life Of Insects" czy kolejny, "Lunapark". Jednak nie ma tu sielskiej atmosfery, raczej stonowana i powściągliwa forma, ale przede wszystkim sygnał do uruchomienia wyobraźni słuchacza. Z kolei "Sleep Well" uwodzi minorową melodią i tajemniczym, damskim głosem. "Endless Enigma" miarowo kipi eksperymentalną zawiesiną, pulsuje niepokojąco i z dystansem. W niektórych kompozycjach pobrzmiewa izolacjonistyczny pierwiastek, innym razem dostajemy umiarkowaną elektronikę z pietyzmem poddaną procesowi powtórzeń. Na koniec relaks w postaci "Sunday Afternoon" - podbite delikatnym bitem zmieniające się struktury, jak szkiełka w kalejdoskopie.
[Marc!n Ratyński]