Dyskurs o polskiej scenie muzycznej zbyt często zdominowany jest przez pryzmat zjawisk w stolicy, więc każda akcja mająca na celu zwrócenie uwag na to co dzieje się poza Warszawą wydaje się na miarę złota. A przecież muzycznych projektów, ba! lokalnych scen w innych wojewódzkich (i nie tylko) miastach Polski nie brakuje. Archiwum lubelskiego undergroundu pokazuje spory wycinek historii tamtejszej sceny muzycznej, a jej kuratorzy, Fundacja Kaisera Söze koncentruje się aż na 10 latach, wybierając artystów, którzy tworzyli w tym mieście w okresie od 1994 do 2005 roku. Większość to dla mnie postacie nieznane, dominuje muzyka gitarowa, przede wszystkim w noise’owej czy post-punkowej odsłonie, która pod koniec płyty stopniowo przechodzi w kompozycje bardziej improwizowane czy wreszcie elektroniczne. Ważne są także teksty, które zachowują i przekazują pewien zapis świadomości muzyków danego czasu – z perspektywy Gdańska kilkakrotnie przypomina mi to dokonania chociażby zespołu Ewa Braun czy Kury. Mimo masteringu całego materiału przez Marcina Dymitera, wydawnictwo czasami sprawia wrażenie jakby te nagrania wygrzebano z szafy, jakość brzmienia nie zawsze jest najlepsza, ale przecież przed dwiema dekadami nagrywanie I wydawanie nie było takie łatwe jak dziś. No właśnie, wydawanie – to chyba sedno całej tej kompilacji, ponieważ wielu twórców dopiero dzięki niej ma szansę chociaż minimalnie zaistnieć w nieco szerszej świadomości słuchaczy. Archiwum lubelskiego undergroundu to przede wszystkim pamiątka, pewien historyczny wycinek, raczej ciekawostka, aniżeli wydawnictwo które zwróci na siebie uwagę uszy szerszej publiczności. Ale jakże potrzebne – tak jak galerie sztuki kolekcjonują dzieła sztuki współczesnej, tak potrzeba nam instytucji, które gromadziłyby dokonania muzyków z wielu regionów. Fundacja Kaisera Söze dokłada do tego swoją cegiełkę, dzięki czemu ma szansę ocalić od zapomnienia grono lubelskich wykonawców.
[Jakub Knera]