veNN circles to elektro-akustyczna wyprawa trzech artystów z improwizatorskim bagażem na mroczne, surowe i grząskie terytoria noise’u, dark ambientu i muzyki konkretnej. Niepokojący, zagadkowy klimat wydawnictwa zdradza już czarnobiała, kolażowa okładka autorstwa Kamy Sokolnickiej. Dla wielu osób kojarzących twórczości Gerarda Lebika, Piotra Damasiewicza i Gabriela Ferrandiniego przez pryzmat bardziej jazzowy, album może się okazać sporym zaskoczeniem. Z mojej perspektywy krążek jest bardzo miłą niespodzianką.
Materiał złożony na veNN circles jest w pierwszej kolejności szalenie nieprzewidywalny – i tutaj dają o sobie znać inspiracje brytyjskim AMM. Lebik wykorzystuje elektronikę w sposób bardzo wyważony, subtelny, tworzy jednostajne, hipnotyczne podkłady, niekiedy czerpiące z field recordingu, bądź wydawanych na żywo dźwięków o bardziej industrialnej, szorstkiej proweniencji. Noise unosi się nad całością nagrania, lecz nie przysłania instrumentów pozostałych muzyków, a bardziej osadza je w kontekście, nadaje specyficzny, niepokojący klimat. Brzmienie trąbki Damasiewicza zwykle pełni funkcję ornamentalną. Muzyk wychodzi na pierwszy plan sporadycznie, a nawet jeśli, to ogranicza się do akcentów bardziej sonorystycznych, nadających nagraniu chropowatej faktury. Trąbka przypomina mi mocno eksperymentalne płyty Petera Evansa nagrywane wraz z Natem Wooley’em i Jeremiahem Cymermanem, ale jest trochę bardziej ascetyczna. Na veNN circles najbardziej czytelną funkcję narracyjną można przypisać perkusji. Gra Ferrandiniego pełna jest niuansów, czasem nadaje całości quasi-melodyczny pierwiastek, cieniuje, bądź podkreśla dramaturgię poszczególnych części nagrania, co fantastycznie słychać w improwizacji numer 2. Na całym albumie perkusja pełni rolę kontrapunktu dla raczej cyrkularnej i pulsującej elektroniki. Dużym plusem wydawnictwa jest też znakomita realizacja dźwięku, dzięki której działania poszczególnych muzyków brzmią wręcz namacalnie.
Chociaż jest to muzyka pozornie posiadająca wszystkie cechy tzw. trudnej i awangardowej, to wejście w eksperymentalne soniczne światy Lebika, Damasiewicza i Ferrandiniego nie wymaga od słuchacza wcale tak wielkiego wysiłku, a jedynie chęci podjęcia ryzyka, wyzbycia się oczekiwań i skupienia na dźwiękach. W pewnym momencie, zupełnie niepostrzeżenie veNN circles odwzajemnia otwartość i wówczas prezentuje zupełnie zdumiewające pomysły na to, czym może być dzisiaj muzyka improwizowana. Obcowanie z tym albumem to naprawdę wyjątkowe doświadczenie, które zalecam wszystkim szukającym w muzyce radykalnego i odświeżającego podejścia do dźwięku.
[Krzysztof Wójcik]