polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious

Deerhoof, LXMP
Plac Zabaw | Warszawa | 8.09.16

Jedenastą i zarazem ostatnią odsłonę stołecznego cyklu Lado w Mieście zamknął pierwszy koncert tegorocznej europejskiej trasy Deerhoof. Rozpoczętej dość pechowo, bo od zagubionej gdzieś na lotnisku gitary Johna Dietericha (oraz przechodzącym chyba jeszcze powypadkową rekonwalescencję Edem Rodriguezem), ale otwartej świetnym koncertem, innym nieco od poprzedniego, zagranego przed ponad rokiem w Warszawie - ostrzejszym, bardziej surowym, mniej skupionym na zabawie akcentami i stylistycznymi igraszkami, z potężną siłą niemal garażowego uderzenia i operującym już dość blisko stricte rockowego idiomu. Wydany w połowie tego roku The Magic jest może faktycznie jednym z bardziej rockowych albumów kwartetu, jednak występ w mniejszej cześci składał się z nowego materiału, co chwila powracały kawałki z płyt wcześniejszych. Kolejne potwierdzenie, jak doskonały jest to zespół koncertowy, który zawsze warto zobaczyć na żywo.

Wieczór otworzył najbardziej płodny (płytowo) ze wszystkich ladowych zespołów. LXMP zagrali koncert bodaj w całości oparty o ostatni, już siódmy album Żony w pracy. Duet po przygodzie z Hancockiem powrócił do w pełni własnej, niezmiennie szalonej koncepcji, która przyniosła na pewno jedną z lepszych płyt formacji. Panowie Moretti i Zabrodzki znów serwują radosne, obłędne tempa i rytmiczne zawijasy, ale i przemyconą w paru momentach lekko nostalgiczną, oldskulową aurę. "Jak wy to będziecie grać na żywo?" - pytali siebie autorzy w notce do płyty. Grają nie od dziś i za każdym razem wychodzi im to bardzo dobrze. Do zobaczenia - miejmy nadzieję - w przyszłym roku.

[tekst: Marcin Marchwiński]

[zdjęcia: Krzysztof Wójcik]

Deerhoof [fot. Krzysztof Wójcik]
Deerhoof [fot. Krzysztof Wójcik]
Deerhoof [fot. Krzysztof Wójcik]
Deerhoof [fot. Krzysztof Wójcik]
LXMP [fot. Krzysztof Wójcik]
LXMP [fot. Krzysztof Wójcik]
LXMP [fot. Krzysztof Wójcik]