polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious

Akpatok
Kolonia Artystów | Gdańsk | 04.03.17

Pozornie można popaść w konstatację, że Dawid Adrjanczyk jako Akpatok robi cały czas to samo. O ile faktycznie jego pole zainteresowań obraca się gdzieś wokół obszarów minimal music i ambientu, o tyle cały czas próbuje grać tę muzykę, wykorzystując odmienne instrumenty. Na koncertach, które dane było mi widzieć, grał na gitarze elektrycznej, lirze korbowej, a teraz sięgnął po organy.

Na scenie wystąpił ze swoją partnerką, Niną Adrjanczyk, która kontrapunktowała muzykę wokalizami. Często basowy ton instrumentu muzyk niansował pojedynczymi dźwiękami, wygrywanymi repetywnie, które tę dźwiękową magmę delikatnie uzupełniały, ale nie zmieniały długich, rozwlekłych suit. Te mikrodźwięki, które wybrzmiewały jak plamy na ambientowych warstwach utworów, były kluczowe, one wprowadzały dramaturgię - chociaż niezbyt wielką - w narracji. Czasem w duchu kosmiche musik, trochę zahaczając o psydhoceliczny obszar Sun Araw, ale raczej w metodzie ambient music najbliższej Briana Eno. Taki cel miał z pewnością również wokal Niny, który jednak nie do końca pasował przez momentami swoje zbyt quasi-jazzowe zawodzenie; lepiej wypadł wtedy gdy słychać było konkretny tekst. To muzyka medytacyjna, często faktycznie funkcjonująca jako tło. Brawa dla Sylwestra Gałuszki z Kolonii Artystów, który już nie pierwszy raz wpadł na pomysł jak uatrakcyjnić ją wizualnie, dzięki czemu muzyki słuchało się z pewnością ciekawiej, niż gdyby miało to być całkowita ciemność.

[zdjęcia: Jakub Knera]

Akpatok [fot. Jakub Knera]
Akpatok [fot. Jakub Knera]
Akpatok [fot. Jakub Knera]
Akpatok [fot. Jakub Knera]
Akpatok [fot. Jakub Knera]
Akpatok [fot. Jakub Knera]