Świetny koncert dali w Pardon To Tu panowie George (Giorgios) Xylouris i Jim White, grając zelektryfikowane, gitarowo-perkusyjne wariacje na temat wątków muzyki tradycyjnej z Krety. Takie podejście do muzyki z basenu Morza Śródziemnego do końca życia kojarzyć będzie mi się z Sun City Girls, nic na to nie poradzę. Tym bardziej będzie mi się tak kojarzyć, jeśli w tych trawestacjach będzie odrobina wariactwa i nonszalancji, za które w Xylouris White odpowiadał przede wszystkim White. Xylouris był źródłem tradycji, choć bynajmniej kurczowo się jej nie trzymał. Na rodzimym poletku podobną dynamikę miały kiedyś koncerty Rogińskiego z Morettim. Mnie w repertuarze Xylouris White najbardziej podobają się numery mocniejsze i głośniejsze, zwłaszcza na żywo. Przy wyciszeniu w środku koncertu napięcie trochę opadło, ale potężny finał koncertu je kapitalnie odbudował - tak trzeba kończyć, żeby publiczność prędko nie zapomniała.
[zdjęcia: Piotr Lewandowski]