Piotr Kurek nie grał solowego koncertu w Warszawie od dwóch lat (choć występował w tym czasie np. jako Heroiny). Kurek ma już bardzo charakterystyczny styl - brzmienie i estetykę - więc jego muzyka jest rozpoznawalna, ale zmienna. Na tym koncercie rozkręcał się stopniowo, by wejść w gęsto zaplecione struktury, których zwieńczeniem było wykorzystanie pulsów z charakterystycznych, trochę retro wokalnych sampli. Ostatnia część koncertu była bardziej psychodeliczna i złożona bardziej z faktur i płaszczyzn. Bardzo dobry koncert.
[zdjęcia: Piotr Lewandowski]