Po co szukać egzotyki na końcu globu, skoro mamy ją na wyciągnięcie ręki na własnym podwórku? Rhythm Baboon coraz mocniej zaznacza swoje terytorium, wywodząc się z footworku i juke, które trawi i podaje na talerzu we własnej odmianie. W Polsce, gdzie egzotyczna elektronika, upakowana do maksimum po brzegi pomysłami to wciąż margines, The Lizard King brzmi świeżo i pomysłowo, a RB pokazuje, że z lekkością jest w stanie przygotować zestaw atrakcyjnie brzmiących kawałków, wypełnionych pomysłami po brzegi. Nawet jak na U Know Me Records, które obok Polish Juke jest współwydawcą tego albumu, brzmi to bardzo ekstrawagancko. Baboon zwięźle klei najróżniejsze sample, miesza w warstwie rytmicznej, tworząc nagrania, które pozornie do naszej części kontynentu nie pasują, ale są chwytliwe, wciągające i oryginalne. Jest tu masa elementów - od sampli perkusjonaliów, po syntezatorowe pasma klawiszy, przez wycięte zagrania na gitarze. Z jednej strony brzmi to orientalnie, a z drugiej wielkomiejsko, wręcz jakby wyjęto ten album ze środka elektronicznej sceny chicagowskiej. Wyrazista pulsacja przez cały czas przypomina, że to materiał żywy, buzujący pomysłami, rozedrgany. W momencie, kiedy repetywne disco i techno na polskiej scenie alternatywnej rosną w siłę, jest to także doskonała alternatywa - Baboon nie powtarza patentów, ale tworzy konglomerat dźwięków, spójny i wciągający. Brawo.
[Jakub Knera]