Mangy Love Cassa McCombsa jest dla mnie jedną z największych niespodzianek ubiegłego roku, mimo że dla wielu może się po prostu prezentować jako kolejny, co najwyżej przyzwoity album, eksplorujący folkową formułę. I nie będzie to opinia, którą należałoby stanowczo odrzucić, lecz na pewno warto z nią trochę polemizować.
McCombs na Mangy Love łączy estetykę folkową z soft-rockowym „plumkaniem”, które momentami ociera się o niebezpieczną granicę kiczowatości, lecz jej nie przekracza. Słychać to między innymi w „In A Chinese Alley”, gdzie gitara a’la Dire Straits (mam wrażenie, że ten „trójkowy” zespół „czuwa” nad całym albumem) zostaje przełamana partią fortepianu czy „Laughter Is The Best Medicine”, gdzie wykorzystanie dęciaków, saksofonu czy fletu świetnie buduje pastoralny klimat jakiegoś malutkiego, amerykańskiego miasteczka. Jednak najlepsze wrażenie sprawia otwierający płytę „Bum Bum Bum”, poruszający problem rasizmu i brutalności amerykańskiej policji wobec społeczności afroamerykańskiej. Hipnotyzujący, ciepły wokal McCombsa, któremu towarzyszy melancholijna partia gitar oraz matowa linia klawiszy to absolutnie jeden z najlepszych numerów Cassa. Równie dobrze wypada nagrane w duecie z Angel Olsen, soulowe „Opposite House” ze świetnie zaaranżowanymi smyczkami. Płytę kończy ukłon w stronę Neila Younga w postaci pesymistycznego „I’m A Shoe”.
Mangy Love pretendowałoby do miana płyty znakomitej, jednak zdarzają się tutaj momenty, który najzwyczajniej przynudzają i cholernie się przeciągają („Cry”; „Switch”), co wywołuje rozproszenie i znużenie. Mimo tych mankamentów Mangy Love to bardzo przyzwoity album oraz całkiem przenikliwe spojrzenie na amerykańską rzeczywistość 2016 roku. Kampania prezydencka, wzrost nastrojów rasistowskich czy w końcu rozczarowanie kwestiami społecznymi („It is not wealth/To have more than others/It is not peace/When others are in pain” – jak śpiewa w „It”), co jednak nie powinno dziwić, skoro w jednym z wywiadów McCombs stwierdził, że „kwestie polityczne są czymś w co zawsze byłem osobiście zaangażowany; zarówno w organizowaniu jak i uczestniczeniu w bezpośrednich działaniach wspólnoty”. Na Mangy Love potwierdził to ponownie.
[Mateusz Nowacki]