polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
Anxiety Anxiety

Anxiety
Anxiety

Nic dziwnego, że najlepsze punkowe wydawnictwo roku 2016 ukazało się w obecnie najlepszym wydawnictwie punkowym na świecie – brytyjskim La Vida Es Un Mus. Anxiety to zespół z Glasgow, który nagrał debiut z tak autorskim i błyskotliwym podejściem do hc punka, że od razu zapala się w głowie lampka, że w zespole musi grać ktoś nieprzeciętnie inteligentny. I zgadza się, Anxiety tworzy między innymi członek The Lowest Form, Michael Kasparis, co bardzo wiele wyjaśnia. The Lowest Form również ciskają w kąt stereotypy gatunku i sięgają rozleglejszych terytoriów – industrialnych, noise'owych, eksperymentalnych. Działalność Kasparisa zresztą na tych dwóch składach się nie kończy. Tworzy jeszcze projekt Apostille, w którym nagrywa minimalistyczny synth-pop o bardzo chłodnych krawędziach. Od lat prowadzi też prężne wydawnictwo Night School, które może pochwalić się bardzo zróżnicowanym katalogiem – od piwniczych wydawnictw The Rebel po albumy popularnej Molly Nillson. Kasparis jest więc zupełnym przeciwieństwem ortodoksyjnego punka i dzięki temu wtłacza w scenę hc mnóstwo świeżego powietrza.

Jedna rzecz jest tu jednak bardzo gatunkowa - w tekstach Anxiety nie ma subtelnych niedopowiedzeń i semantycznych niuansów. Lyriki są utrzymane w jednej, podłej, czasem mrocznie surrealistycznej tonacji, ale dzięki świetnej egzekucji spisują się na tyle dobrze, że się je zapamiętuje. Dysfunkcyjne "it's cold outside, it's cold inside" otwierające album, "I'm the absolute worst 24 hours a day" z potencjałem na hymn albo stworzone do skandowania po tygodniu pracy "human hell is a place on earth" – te linijki Kasparis wbija słuchaczowi w głowę. Ale nie działo by się tak, gdyby tekstów nie zasilało przepotężne, miejscami niemalże finezyjne granie, które ma równie wiele wspólnego ze ścianą hałasu hiszpańskiego Una Bèstia Incontrolable, z precyzyjnym post-punkiem A Frames czy z industrialnymi projektami w stylu Michaela Berdana z Drunkdriver.  Zwłaszcza dwa absolutnie fantastyczne numery, „The Worst” i „Delayed”, kompozycyjnie wykraczają poza ramy gatunku. Jest na tym albumie coś paraliżująco ciemnego i zwichniętego psychicznie, a przy tym potwornie kreatywnego i orzeźwiającego, co w bardzo swobodny sposób przypomina mi albumy Rudimentary Peni. Nie stać mnie na lepszą rekomendację. Anxiety obok co lepszych fragmentów Slurping At The Comos Spine Dawn Of Humans, z którym dzieli zresztą podobnie niepokojącą, geometryczną, grającą czernią i bielą okładkę, to najciekawszy post-punk wyrosły na hardcore'owych brzmieniach ostatnich kilku lat.

[Karol Paczkowski]