Ctrl Alt Del to jeden z tych zespołów, który zapełnia niemal wszystkie sale koncertowe jednocześnie praktycznie nie istniejąc w mediach. To naprawdę dziwna sprawa, gdyż ich muzyka ma naprawdę, nie bójmy się użyć tego słowa, komercyjny potencjał. Dynamiczne numery wbijają się w pamięć tak, że ciężko się od nich uwolnić. Mają w sobie to coś. na czym poznało się już wielu, którzy mieli okazję zobaczyć ich na żywo. Wielka szkoda, że nie dostali do tej pory jakiegokolwiek wsparcia z jakiejkolwiek poważnej wytwórni. Aż chciało by się krzyknąć "puknijcie się w czoło majorsi i labelasi". Dopóki kasa inwestowana będzie w to co jest obecnie ładowana, będziemy mieli scenę jaką mamy. Marudzenie jednak nic tu nie zmieni, z tego założenia wychodzi sam zespół, robiąc po prostu swoje. Sami robią praktycznie wszystko. Dobrze, że jeszcze są tacy ludzie, którym coś chce się coś robić.
Zachęcamy do sięgnięcia po ich niedawno wydaną płytkę a wcześniej do przejrzenia obszernego wywiadu, jakiego udzielił mi Domingo, gitarzysta zespołu.
Jesteś z tych co się obrażają gdy słyszą jakąś krytykę swojej twórczości?
Obrażanie się to strata czasu. Nie lubię krytyki bezsensownej, tzn. jak ktoś krytykuje zespół za to, że mnie nie lubi. Szanuję krytykę konstruktywną, tzn. taką, z której można wyciągnąć owocne wnioski. Jeśli ktoś mówi, lub pisze, że jest za duży bałagan albo jest za słabo zagrane to wcale się nie gniewam, tylko słucham i myślę: "no, może ma rację...", ale obrażać się to nie.
To dobrze, więc wyjaśnij mi co masz do Davida Haselhoffa!?
David Haselhoff? Wiesz, pisałem tekst 'Newer Age' naprawdę dawno temu. Utwór pierwszy raz został wydany przez Universal w 2002. Sam numer i tekst powstał pewnie rok wcześniej, więc byłem wtedy naprawdę młody. Miałem taki pomysł na numer, a tak naprawdę na tekst... Chciałem napisać o konsumpcji i komercji, to było wtedy dość modne. I tak sobie dłubałem, pisałem zwrotki i szukałem skojarzeń i symboli konsumpcji. Wiesz... Coca-Cola, hamburgery itd. wszystko, co się mega sprzedaje, i do tego cała ta papka serwowana w mediach... Beverly Hills, każdy chyba zna ten serial, dlatego jest 90210 i Haselhoff, bo chyba on tam grał... A nie, on grał w Baywatch. Co za różnica? Dla mnie były to symbole pompujące całą kulturę, boskie kobiety, remodelowanie ciał, poprawianie Boga... To tekst ironiczny właśnie o tym. Do Haselhoffa nie mam nic, zarabia facet porządne pieniądze i pewnie jest szczęśliwy, czego mu z całego serca życzę.
Pytanie, którego nikt nie lubi, czyli szufladkowanie. Poznałem was z jednego serwisu mp3 gdzie sami określiliście wasze kawałki jako nu metal, to było stosunkowo dawno temu.
Chodzi ci o WP?
Tak. Ostatnio dowiedziałem się z "Teraz Rocka", że gracie heavy metal. To jak to z wami jest? Jak sami obecnie określilibyście swoją muzykę ludziom, którzy was nigdy nie słyszeli?
Raczej unikamy określenia Nu Metal... Hmmm... Trafiliśmy do tego serwisu ze dwa lata temu. Pamiętam, że jak się pierwszy raz logowałem, to w tym dziale było około dziesięciu kapel, w tym nasza. A teraz, jak odwiedzam tą stronę, to jest tam z tysiąc kapel. Wtedy nie bardzo mogliśmy się odnaleźć, a ja wcale nie szukałem konkretnej szufladki. Nu Metal to pierwsze, co mi przyszło do głowy, pewnie ze względu na rzeczy jakie nam się wtedy podobały, na przykład: Korn, Limp Bizkit itp., które funkcjonowały właśnie pod tym szyldem. Obecnie katalogujemy się pod hasłem 'alternatywny rock' albo 'alternatywny metal', z tym, że sam do końca nie wiem gdzie jest granica. Czasem opisują naszą muzę jako 'crossover' - głównie za granicą. Być może tak się właśnie nazywa to, co gramy, ja nie bardzo w tym siedzę, nigdy nie bawiłem się w śledzenie coraz to nowszych wynalazków gatunkowych, typu: super-motherfucking-unholy-jazz-pop-core. Szczerze mówiąc - nie wiem.
Do kogo adresujecie muzę...?
Przede wszystkim do ludzi na poziomie... I głównie o to nam chodzi. Z drugiej strony każdy z nas pewnie chciałby dotrzeć do kogoś innego, ale myślę, że wypadkową naszych 'ambicji przekazu' są ludzie, którzy myślą, wiedzą czego chcą, którzy są inteligentni... Zresztą, po co mam owijać w bawełnę? Wiadomo: jest to muza dla tych, co kumają bazę.
... Pytam, bo rozbawiła mnie "instrukcja obsługi" zamieszczona na waszej stronie. Tzn., że czerwone napisy to do ściągania, białe to zwykły tekst... Czy wasi potencjalni fani to ludzie bardzo młodzi nie potrafiący się poruszać po necie czy wręcz uważacie ich za niedorozwiniętych?
Taa... To znaczy nie! Nie! Nie!!! Ostatnio złapałem taki locik, że nabrałem totalnego dystansu do wszystkiego a przede wszystkim do siebie, staram się nie być poważny. Pewnie dlatego, że wszyscy mi wmawiają, że jestem sztywny... Sam nie wiem, może rzeczywiście jestem sztywny? Ale w gruncie rzeczy to takie żarty, głupawka. Możemy sobie na to pozwolić, bo to nasza strona, więc sobie pozwalamy.
A jakiej muzyki sami słuchacie na co dzień? Jakbym miał zgadywać to nie wiem... Podałbym nazwy Deftones, Incubus, A Perfect Circle, Life of Agony...
Life of Agony w ogóle prawie nie znam, jakoś mnie ominęło..., Odpowiem tak:... Na takie pytanie jest zawsze jedna odpowiedz - my słuchamy muzyki dobrej. I ciekawe jest to, że wymieniasz tylko ciężkie zespoły z nurtu bardziej rockowego. Jest jeszcze mnóstwo innych pobocznych rzeczy, ścieżek, które są totalnie nie związane z tym nurtem. Bardzo lubię Milesa Davisa, przynajmniej niektóre jego płyty. Jest też taki koleś ze wschodu, nazywa się Talvin Singh, który robi muzykę elektroniczną albo Amon Tobin... To są znane postaci z zupełnie innej sceny. My słuchamy naprawdę bardzo różnych rzeczy. Jeżeli coś jest dobre i potrafi cię ruszyć... Po prostu to łykasz.
Co to jest to coś na okładce? I jaki związek ma z muzyką Ctrl Alt Del?
No właśnie... To jest dobre pytanie. Myślę, że to i tak się pojawi na sieci wcześniej czy później, więc nie będziemy ściemniać, że nie wiemy co to jest. To na pewno nie jest motor, jeśli ktoś myśli, że to motor to się myli. To jest...
...flipper?
To jest moduł maszyny - koncepcja wymyślona przez grafika, który dostał płytę, dostał temat: 'zrobić okładkę, która jest nowoczesna, trochę w klimacie elektro, ale przy tym z pazurem'... Więc zrobił coś takiego. Nie pamiętam szczegółów, bo trwało to dość długo, ale koncepcja jest taka, że jest maszyna, która z każdą kolejną odsłoną strony, zaprasza nas coraz głębiej do swojego wnętrza. No i na końcu, ostatnia strona przedstawia widok ze środka tej maszyny na zewnątrz... Widać wielki wybuch. Tak sobie to grafik wymyślił, a myśmy to kupili.
No dobra. To wyjaśnij mi teraz o co chodzi z perkusistami?
Oh shit! To jest straszne pytanie Gdybym ja znał odpowiedź na to pytanie, co jest z perkusistami to miałbym receptę naprawdę na wiele problemów
Historia jest dosyć długa i zawiła, więc w skrócie powiem, że na płycie wystąpił brat wokalisty Adama Sypuły - Piotr. Ponieważ w tamtym czasie powoli odstawiał perkusję, poszliśmy na układ, że zagramy kilka koncertów i nagramy razem płytę. Po nagraniach trzeba było szukać nowego pałkera. Znajomy skontaktował mnie z Łukaszem, dałem mu płytę z krótkim listem w stylu: "Jeżeli traktujesz muzykę poważnie, to najbliższa próba 15 stycznia, najbliższy koncert 21 stycznia. Proszę na najbliższą próbę przygotować..." i tam spis numerów. Przyszedł na pierwszą próbę, zaczęliśmy grać i oczywiście było nienajlepiej, ale w sumie przerobił ten materiał w dwie godziny, bo nie miał za bardzo czasu i możliwości ćwiczenia. Spotkaliśmy się trzy razy, zagraliśmy 2 koncerty i powolutku zaczęliśmy się zgrywać... Nie było źle, nie było wybitnie, ale widać było, że koleś coś tam kuma, ale długo nie grał. Stwierdziliśmy, że jeżeli on będzie chciał, a chciał na maxa, to może zażreć. I kiedy my wracaliśmy do chaty po próbie, Luk zostawał i grał po nocach, ćwiczył. Chętnie się zgodził, żeby grać wszystko z metronomem. Teraz jest naprawdę dobrze a Luk gra jeszcze coraz lepiej.
Ostatnio Łukaszowi wysiadł kręgosłup i miał operację, więc był wyjęty z grania przez 3-4 miesiące, dlatego musieliśmy znaleźć zastępstwo. Wtedy pojawił się Michał Lasota i pewnie pogra z nami dłuższe trasy dopóki Łukasz się rehabilituje. Tak to mniej więcej wygląda, z tymi perkusistami.
Teksty we wkładce są w zupełnie innej kolejności niż na płycie. Dlaczego? Czy początkowo planowaliście inną kolejność? Posłuchałem sobie albumu w kolejności "tekstowej" i zauważyłem, że jest ona w układzie jakby chronologicznym powstawania nagrań...
Musiałbym zajrzeć. Kolejność ustalił grafik, nie wiem czym się sugerował. Ja chciałem tylko, żeby teksty były wyraźnie wydrukowane... Bo są dobre. On po prostu tak to skleił, żadnej filozofii w tym nie ma, na szczęście.
Czemu tak diametralnie zmieniliście "Backstabbera"?
Dlatego, że Adam chciał to zrobić po swojemu i myśmy nie ingerowali. Miał inny pomysł na numer, więc powiedzieliśmy "OK, nie ma sprawy". Chciał napisać nowy tekst, chciał to zrobić bardziej etnicznie i udało się. Tak samo zmienił wszystkie refreny w "Bitter Pills".
Teraz nie zrozum mnie źle, podoba mi się wasza płyta, ale znacznie bardziej podoba mi się wasza muzyka na żywo. Słuchając albumu odnoszę wrażenie, że album jest przekombinowany, za dużo dodatków, wstawek elektronicznych...
Których nie da się na razie odtworzyć na żywo...
Tak samo znacznie mniej podoba mi się zakończenie "Manchild, brakuje mi tego krzyku "MORE, MORE, MORE". Skąd wynikają te wszystkie zmiany?
Pamiętam jak to było... Nagraliśmy wersję, która leżała w studiu chyba siedem miesięcy i później, gdy do niej wróciliśmy, każdy wziął sobie ten numer na chatę do posłuchania. Na drugi dzień Adam przyszedł i mówi "Nie, tak być nie może. To jest za bardzo szczeniackie". A my na to: "Dobra, jak chcesz". No i siadł zaśpiewał swoje jazzy i zostało. Ale to nie jest jedyny numer, który cięliśmy, były jeszcze ze dwa takie miejsca gdzie nagraliśmy pierwotnie jadowite wokale, a Adam to wywalił. Ale przy niektórych byliśmy uparci... w "Manchild" jest taki jeden krzyk "MORE" chyba po pierwszym refrenie i on też chciał się tego pozbyć, ale się nie zgodziliśmy.
To macie jakiś tam mały konflikt, że wy chcecie mocniej a...
Nie, tu nie ma konfliktu. My się szanujemy nawzajem na zasadzie takiej, że numer się kończy dopiero wtedy, kiedy wszystkim się podoba. Jak jest jakiś problem to wtedy wszyscy myślą co z tym zrobić, albo próbują przekonać drugą stronę, że nie trzeba się tak bardzo w to wkręcać. Ale nigdy nie nazwałbym tego konfliktem. Zazwyczaj robimy numery bez Adama, bo Adam nie może zdzierżyć, gdy gramy trzy rzeczy w kółko przez cztery godziny... Adam wtedy dostaje szału i albo zasypia na kanapie albo rozbija butelki w sali obok... Tam ma takie miejsce, gdzie czasem sobie w ten sposób dogadza...
Dlaczego?
Nie wiem. Pewnie dlatego, że gramy takie rzeczy. Wszystko to później sprząta oczywiście. My tylko patrzymy i mamy niezły ubaw... A tak naprawdę to ja go podziwiam, to mega-typ, trochę dziwny czasem, kontrowersyjny, ale strasznie mądry człowiek. Zresztą Adam jest najstarszy z nas wszystkich, najbardziej doświadczony. W każdym razie jest tak, że jak skończymy numer, przychodzi Adam, i zazwyczaj wymyśla taką linię melodyczną, że wszystko wywraca do góry nogami. Dlatego zawsze czekamy na to co Adam wymyśli.
Właśnie temat prób... Gdy dzwoniłem ostatnio, mówiłeś, że macie próbę i pogracie jakieś 3/ 4 godziny. Pomyślałem sobie WOW 4 GODZINY, ale pracowici goście! Nieco później okazało się, że jednak wcale nie macie próby... To jak to jest z wami? Jesteście leniwi?
Nie, to nie tak. To zwykły chaos komunikacyjny, umawiamy się na jakąś godzinę... A tu nagle okazuje się, że jestem tylko ja i Paweł, bo reszta nie wiedziała. No i co wtedy we dwóch możemy zrobić? Odpalamy jakiegoś loopa, pogramy chwilę albo od razu pada tekst "dobra, olejmy to, ja porobię sobie basówki w chacie, a ty idź pozałatwiać sprawy..." Ale to nie dlatego, że jesteśmy leniwi, przecież każdy z nas coś klei w domu, nawet jak nie jesteśmy na sali to i tak każdy coś 'knuje'. Ja bez przerwy zastanawiam się, jak coś nagrać, zagrać, przestroić...
Właśnie jak dokładnie powstaje wasza muzyka? Najpierw jest tekst...
Z 'jammowania'. Adam ma sporo gotowych tekstów i jak mu coś pasuje to je wykorzystuje albo zmienia.
Czyli muza powstaje przy zabawie?
Można tak powiedzieć. Chociaż bywa też tak, ostatnio coraz częściej, że jeden z nas przychodzi i mówi "zróbmy taki numer, w którym będzie mało bębna, dużo basu i czasami trochę gitar i do tego totalnie popieprzony wokal". Wtedy siedzimy i myślimy jak to zrobić. Czasem trochę to trwa, na przykład robimy fragment utworu, zostawiamy go na kompie, niech sobie dojrzewa. Później nagrywamy inne rzeczy i znowu do niego wracamy.
Album ma tylko 40 minut muzyki. Macie tak mało numerów? Na ostatnim koncercie graliście kilka więcej...
Album powstawał od 2002 roku, musisz pamiętać o tym. Może rzeczywiście mamy mało numerów... Może za dużo czasu myślimy nad tymi piosenkami... Czasem nie wiem do końca czy to dobry pomysł wkręcać się w każdą nutkę, zastanawiać nad każdym dźwiękiem... Ale mam wrażenie, że teraz to wszystko idzie szybciej, od kiedy mamy pomoce naukowe w postaci komputra, dysku twardego i karty muzycznej, to naprawdę daje sporo możliwości. Można nagrać, posłuchać, wykasować, wyczyścić, dograć... To zupełnie inny rodzaj pracy, tym bardziej, że każdy jeszcze przynosi to, co zrobił w domu.
Skoro album został nagrany w 2002 to dlaczego został tak późno wydany i dlaczego żadna wytwórnia nie chciała tego wydać?
Przede wszystkim problemem były kasa i czas. Nagrywać skończyliśmy dopiero we wrześniu 2004. W trakcie nagrań, okazało się, że sesja się przedłuży, bo coś nagle wypadło, albo nie zdążyliśmy w ciągu miesiąca nagrać tego, co chcieliśmy. Po miesiącu był już zaplanowany inny zespół, trzeba było przeczekać ich sesję i mogliśmy wejść dopiero po nich.
A co...
... z wytwórnią? Właśnie, bo miałem nawiązać. To nie jest tak, że nie chcieli. Universal chciał... nie wiem, czy mogę mówić w wywiadzie, że to Universal, bo to jest ponoć reklama i na przykład w radio nie pozwalają wymieniać nazw.
My z tym nie mamy problemów
Więc Universal zaprosił nas do siebie, zadzwonił do mnie Robert Kilen: "Cześć Dominik, mamy kasę na wydanie waszej płyty, przyjeżdżaj do Warszawy." Pojechaliśmy do Universalu... w międzyczasie skontaktowałem się z Sony, których chcieliśmy namówić żeby w to weszli, ale sprawa się przeciąga do dzisiaj... W każdym razie pojechaliśmy do Kilena, który zaproponował nam - "zero pieniędzy, zero promocji", powiedział, że jesteśmy "skazani na porażkę, on to robi hobbistycznie, dopłaca do zespołów". Więc daliśmy luz. Nie zamierzaliśmy tego oddawać za frajer.
Stwierdziliśmy, że skoro sami to wymyśliliśmy, sami nagraliśmy to sami możemy wydać. I tak właśnie zrobiliśmy.
Kiedy będzie nowy album i czego możemy się po nim spodziewać?
Łoooo... Wiesz gramy te nowe numery na koncertach, na przykład "Looper", świetny numer, uwielbiam go grać. No i grasz taki numer i się zastanawiasz, jaką płytę musiałbyś zrobić, żeby wszystkie rzeczy, nad którymi pracujesz pasowały. Niektóre nowe projekty są całkiem inne niż "Looper". I teraz jeśli zestawisz dwie zupełnie różne piosenki, jak to będzie wyglądać na płycie? Chciałbym zrobić jedną płytę, która byłaby cała jak "Looper", ale najpierw trzeba ją wymyślić. Druga opcja to skupić się na czymś zupełnie innym, a "Looper" niech poczeka, albo wydać go w formie EP. Chcemy zrobić coś, co będzie spójne, miało więcej harmonii i mniej przesteru. Nie, żebyśmy nie chcieli czadu, raczej nie chcemy rzężenia gitar, bo wtedy wszystko buczy bez sensu. Doszliśmy do wniosku, że fajnie by było zrobić coś, co miałoby zajebisty czad, ale bez zbytniego przesteru. Rozumiesz?
Rozumiem.
Na przykład tak jak zrobił Moby w utworze "Lift me up", kojarzysz taki numer?
Nie bardzo
Musisz posłuchać! To jest numer gdzie w ogóle nie ma ciężkiego grania, za to jest taki cios, że "Łoooo!". I o coś takiego mi chodzi. Nie, żeby grać jak Moby, ale żeby zrobić kopniaka troszeczkę inaczej, z tym samym efektem. Mam pomysł na dwie płyty - każda inna. Sam nie wiem do końca co z tego wyjdzie, są to na razie zalążki pomysłów, które powoli kiełkują. Jedna ma być bardziej elektroniczna, ale z takim sound'em totalnie nie z tej ziemi i to wszystko z instrumentów wpiętych w efekty... żeby brzmiało jak "nie-wiadomo-co". A drugą płytę chciałbym zrobić na bardziej tradycyjnym przesterze jak crunch, żeby była zagrana na maxa 'do tyłu'. Coś takiego jak gra RATM albo Audioslave.
Jak doszło do powstania remiksów? Co to za ludzie je zrobili? Nie obraź się... jako darmowy dodatek do płyty są OK, ale ogólnie nie są one jakieś powalające... słuchając ich miałem wrażenie że cały czas czekam aż coś się wydarzy... i tak sobie słucham i słucham a tam nic się nie dzieje.
To są remiksy, więc pewnie o to chodzi, żeby je puścić na dyskotece dla wszystkich, którzy chcą się pobujać. Mieliśmy kilka pomysłów jak tą płytę zrobić na totalnym wypasie, są multimedia, miał być klip, ale nie zdążyliśmy, wstawiliśmy tylko zdjęcia z planu, oraz numer live... no i te remixy.
A do którego numeru jest klip?
Do "Stepping Stone", rzekomy hicior Z tymi remixami było tak, że Piotr był w Londynie i zostawił wiadomość na jakimś portalu, że szukamy DJ do zrobienia remixów. Wtedy odezwał się Antosh. Odpisałem mu od razu, że pomysł jest taki, że ja mu wyślę numer i ślady, ale kasy z tego raczej nie będzie, ewentualnie promocja gdy to wydamy. Więc wysłałem mu numer i od razu to łyknął, powiedział, że chętnie to zrobi. I zrobił też drugi utwór - tak sam z siebie. A ten drugi DJ - (Shai Lelchuk) to za sprawą Piotrka albo Pawła, jak pracowali kiedyś w Londynie to go poznali. Zrobił remix i przysłał. Prosta historia, nic nadzwyczajnego. Podobnie było z Mangą, którą zrobili nam Japończycy do klipu na podstawie scenariusza Jacka Chamota. Musiałbyś klip obejrzeć...
A gdzie będzie można go zobaczyć? Będzie może na stronie?
Będzie, tylko mam problem bo muszę to skompresować, on waży 90 MB. Ja to chcę zmniejszyć, zrobić dwie wersje, ale nie wiem kiedy to zrobię, bo nie mam po prostu czasu i dobrego sprzętu.
Ale będzie w przyszłości?
Będzie, będzie. Myślę, że w ciągu miesiąca powinien się pojawić.
A o czym jest ten klip? Według zdjęć na płycie, jest on dosyć drastyczny...
Rzeczywiście jest tam taki moment, ale wiesz... nie powiem ci. Jak obejrzysz to ty mi powiesz o czym on jest, jestem ciekaw co wymyślisz.
Dużo koncertujecie także za granicą. Jak tam jesteście odbierani?
Generalnie ok. Jest przyjemnie, nie zawsze są ludzie... jak dopiszą to jest naprawdę bombowo i skandują naszą nazwę, na przykład Czesi...
Śpiewają teksty?
Część tak, ostatnio byliśmy na koncercie i ludzie śpiewali, mimo że graliśmy tam pierwszy raz, czyli ewidentnie kopiarki poszły w ruch na dobre. Ale jest ok, jak przyjdą ludzie to jest dobrze, jak nie przyjdą to też się świetnie bawimy. Dla nas jest to trochę egzotyczne - inny kraj, daleko od domu, z jednej strony czujesz się jak turysta, ale pamiętasz, że przyjeżdżasz tam, bo ktoś cię zaprosił. Ale ogólnie to jestem bardzo zadowolony z tych wyjazdów do Czech, nawet jeśli nie zawsze jest to duży krok w sensie promocji, to daje nam to naprawdę bardzo dużo ogrania scenicznego, co procentuje później. Im więcej grasz tym lepiej grasz, kumasz co trzeba zrobić z dźwiękiem, gdzie odkręcić bas, gdzie zmniejszyć, gdzie nie grać nic itd. I to bardzo pomaga. Ten ostatni koncert w Alibi (Wrocław) wyszedł tak dobrze dzięki temu, że dużo graliśmy.
A właśnie a' propos zagranicy, napisy w waszej książeczce są w języku angielskim planujecie jakoś wydawanie tego dalej?
No wiesz... fajnie by było. Wysłałem płytę do wytwórni niemieckich, angielskich, francuskich itd. Ale zanim przekopiesz się do nich to może potrwać kilka lat. Na razie walczę o recenzje i wysłałem sporo płyt do różnych miejsc na całym świecie. Jeszcze mam około dziesięciu zaadresowanych kopert, tylko nie mam kasy, żeby wysłać
Do Stanów też?
Ze Stanów już jest jedna recenzja, wysłałem jeszcze jedną płytę w marcu, także powinna dojść za tydzień... bo to długo, długo idzie.
To ja wam życzę powodzenia, dzięki za wywiad i ostatnie słowo należy do ciebie...
No więc ja generalnie znowu o tym samym, żeby nie kopiować płyt i jeżeli wam się podoba zespół to kupcie płytę, bo to naprawdę jest jedyny sposób żeby ten zespół przetrwał. Szczególnie w przypadku kapel, które same wydają płyty albo są uzależnione od sprzedaży, co się zdarza coraz częściej. Taki jest mój apel. Nie tylko mój zresztą, ale całego zespołu, oni się wszyscy pod tym podpisują. Dzięki.
Dzięki
[Tomek Jurek]