polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
BIOMECHANICAL The Empires Of The Worlds

BIOMECHANICAL
The Empires Of The Worlds

W dobie matematycznych produkcji (choćby Meshuggah, The Dillinger Escape Plan, The End) i produkcyjno-brzmieniowego rozpasania (Strapping Young Lad, In Flames, Machine Head) takie formacje, jak Biomechanical wcale mnie nie dziwią. "The Empires Of The Worlds" jest naturalną odpowiedzią Anglików na wspomnianą wyżej matematyczność, ale zdecydowanie bardziej na selektywność brzmieniową, progresywność i ogólnie pojmowaną perfekcyjność wykonawczą. Nie mam pojęcia co grupa prezentowała na swojej pierwszej płycie, ale materiał z "dwójki" do łatwych w odbiorze nie należy. Słychać tu przede wszystkim mocne gitarowe riffy, które często przywodzą na myśl dokonania Nevermore, Pantera, czasem SYL. Wszystko bardzo przestrzenne, jednak dość skomplikowane w odbiorze przez nagromadzenie chyba zbyt wielu różnych elementów w obrębie danego utworu. Wokalnie najbliżej tu do klimatów Phila Anselmo, czasem zahaczającego o wysokie partie rodem z płyt Judas Priest. Taki miszmasz nie wychodzi tej produkcji na dobre. Brak po prostu spójności, jednorodności, jakiegoś własnego sposobu na muzykę. Biomechanical stworzył układankę z wielu różnych szablonów, raz ciekawą, innym razem przewidywalną, albo wręcz męczącą słuchacza. Andy Sneap, jak to zwykle bywa, spisał się na medal. Materiał brzmi jak żyleta, selektywnie i obowiązkowo sterylnie, choć akurat w przypadku Biomechanical taka produkcja pasuje najlepiej. Szkoda, że zabrakło grupie trochę własnych pomysłów. Może trzeci album będzie tym, który przyniesie im własną tożsamość. O "The Empires Of The Worlds" będę pamiętał pewnie nie dłużej niż kilka miesięcy. A tak zupełnie na marginesie, przyznać muszę, iż wydawca Biomechanical - Earache Records - wciąż trzyma rękę na pulsie, wynajdując w przepastnym undergroundowym sosie coraz to nowych, młodych wykonawców.

[Marc!n Ratyński]