polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
SENTENCED The Funeral Album

SENTENCED
The Funeral Album

Według zapowiedzi muzyków Sentenced "The Funeral Album" jest ostatnim, studyjnym materiałem grupy. Stąd tak świetnie dobrany i dużo wyjaśniający tytuł płyty. Zapewne za jakiś czas pojawi się album koncertowy, DVD i może jakaś kompilacja w stylu "the best of". Muzycy nie zapowiadają jednak rozstania ze sceną. Czy będą w przyszłości realizować pomysły pod innymi nazwami? To pewnie tylko kwestia czasu. Muszę przyznać, że etap pt. Sentenced zakończyli godnie. Nikt chyba nie spodziewał się stylistycznej rewolty, zmiany kierunku obranego na "Down" (1996). Chętnie wracam do tego krążka, ma w sobie dużo ciekawych patentów. Podobnie jak wcześniejszy, trzeci w kolejności, "Amok" (1995), tyle, że nagrany jeszcze z poprzednim wokalistą - Tanelim Jarvą. Czy zatem "The Funeral Album" potrafi jeszcze czymkolwiek zainteresować? Sądzę, że jak najbardziej tak. Po pierwsze zróżnicowanie materiału, znaczny udział akustycznego brzmienia gitar, przestrzeń, jakiej do tej pory w twórczości Finów nie słyszałem. Po drugie lekkość, z jaką kompozycje są zbudowane. Słychać potężne doświadczenie studyjne i sceniczne obycie. Najnowsze utwory na pożegnalnych koncertach powinny wbijać w ziemię. Gitarowe rzemiosło jest tu fundamentem całej płyty. Do tego melodyjne, jak zawsze w przypadku tego zespołu, partie solowe. Niby grupa uznawana jest za przedstawiciela metalowego grania, ale "The Funeral Album" pokazuje dobitnie, że taka klasyfikacja jest mocno zawężona. Wspomniana już przestrzenność ma w sobie wiele z rockowej stylistyki. Zresztą Sentenced nadal opiera swoje kompozycje na świetnej melodii. Mimo schematu zwrotka-refren-zwrotka ma nadal wiele do przekazania, czego najlepszym przykładem jest choćby "Lower The Flags". Gdyby ostatni, ósmy krążek Finów był porażką, pewnie nawet nie pisałbym tej recenzji. A tak jest to dla mnie najlepsza ich płyta od prawie dekady. I jeszcze ten kończący całość utwór o bardzo wymownym tytule - "End Of The Road". To się nazywa pożegnanie w wielkim stylu.

[Marc!n Ratyński]