polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
BLOCKHEAD Downtown Science

BLOCKHEAD
Downtown Science

Blockhead należy do czołówki producentów hip hopowych. Jest autorem z całą pewnością jednych z najciekawszych kawałków dla Aesop Rocka, wyprodukował interesujące nagrania w barwach Def Jux czy Mush Records, zremiksował z gracją artystów różnych nurtów. Dotąd jako tako rozpoznawalny, w zeszłym roku wreszcie objawił się światu jako autor znakomicie przyjętego albumu "Music by Cavelight". Krążkiem tym, przypomniał istotne elementy z takich katalogów jak Mo`Wax chociażby, snując instrumentalny hip hop najwyższych lotów. Od tamtej pory, wydał jeszcze niskonakładowe mini-wydawnictwa, pojawił się m.in. jako producent u Aesop Rocka, współtworzył też kolejną płytę Cage`a, która tej jesieni ujrzy światło dzienne. Jego aktywność powinna cieszyć, bo nawet po przesłuchaniu jego drugiego pełnowymiarowego albumu, chciałoby się dostać jeszcze więcej. "Downtown Science" ukazuje się dopiero ponad rok od premiery debiutu, ale to wcale nie jest krótki okres - apetyt na nowego Blockheada był spory. Dostajemy za to płytę nieco inną od "Music by Cavelight", choć na pewno nie jest to płyta gorsza.

Przede wszystkim, nie stanowi ona tak zwartej i ujmującej niepowtarzalnym klimatem produkcji, jaką mieliśmy na pierwszej płycie. Więcej tutaj spotyka nas niespodzianek, różnorodnych dźwięków, czasami wręcz eklektycznych. Mnie od razu nasunęło się porównanie z DJ Shadowem - druga płyta Blockheada jest tak inna od pierwszej, jak "The Private Press" różni się od "Endtroducing". Nie ma tutaj żadnej rewolucji, nie ma zmiany stylu, nie ma też jakichś poważnych kroków naprzód - dostajemy natomiast świetnie wykoncypowany produkt, przemyślany i dojrzały, ale nie tak jednorodny jak debiut. "Music by Cavelight" zarażała wręcz fenomenalnym klimatem i tajemniczością bitów, co czyniło z dwunastu kompozycji połączonych razem strukturą ciepłego instrumentalnego hip hopu, album świetnie brzmiący, a nawet poruszający duszę. Na nowej płycie dzieje się więcej - odczuć można jak gdyby nawet maczał w jej powstawaniu RJD2 czy Nobody. Płyta nie jest tak spójna jak debiut i nie jest tak jak on spokojna, więcej tutaj skoków w bok, więcej mieszania patentów, ale to wciąż jest stary, dobry Blockhead. W pierwszej chwili "Downtown Science" uznać można za próbę już nie tyle opowiedzenia pewnej historii jak to było w przypadku debiutu, ale zestawienia różnych opowiastek, z których każda kończy się inaczej.

Ta płyta nie ma już takiego uroku jak "Music by Cavelight", ale należy ją docenić. Blockhead serwuje bowiem porcję rewelacyjnej muzyki, której chce się słuchać bez końca.

[Tomek Doksa]