polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
MORRISSEY Ringleader Of The Tormentors

MORRISSEY
Ringleader Of The Tormentors

Pokuszę się o stwierdzenie, iż ten kto nie zna dorobku The Smiths nigdy nie będzie w stanie rozkminić o co tak naprawdę chodzi w brytyjskiej, niezależnej, gitarowej muzie. Wprawdzie Morrissey i Johnny Marr wytrzymali ze sobą ledwie kilka lat, ale ich twórczość na Wyspach pamięta sie do dziś. Obrośli już w taką legendę, że stać ich było ostatnio na odrzucenie oferty pięciu milionów dolarów za reaktywację na 1 tylko koncert w Stanach. Najbardziej przeciwny temu powrotowi był Morrissey, jedyny członek zespołu, któremu solowa kariera wyszła na zdrowie. Najnowsza płyta wokalisty The Smiths miała nas więc przekonać co do słuszności tej decyzji. No ale czy przekonała? Hmmmm... chyba nie do końca.

Plusy "Ringleader Of The Tormentors" to z pewnością znakomity, nieco złowieszczy opener w postaci "I Will See You In Far Off Places". Kolejny killer to nastepny na płycie "Dear God, Please Help Me", który w prostej linii wywodzi się z klasycznego utworu Kowalskich "I Know It's Over" (pomimo zupełnie innego przekazu czuć to samo natężenie emocji). Dalej mamy jeszcze deszczową, zamgloną perełkę "Life Is A Pigsty", w której finalny dialog gitar i kotłów mógłby nie mieć końca. Interesujący jest też "On The Streets I Ran", gdzie nieco monotonny śpiew Morrisseya przełamują fajnie gitary. A na deser zostaje kończący płytę "At Last I Am Born" z orkiestrą i dziecięcym chórem. Troszkę to jednak mało jak na TAKIEGO artystę. Singlowy "You Have Killed Me" wbrew tytułowi nie zabija, a szykowany na kolejny singiel "The Youngest Was The Most Loved" ma na to jeszcze mniejsze szanse. Problemem tych i pozostałych piosenek umieszczonych na najnowszej płycie eks-wokalisty The Smiths jest ich przewidywalność i rzekłbym, pewna melodyczna siermiężność. Brzmi to czasem tak jakby Morrissey najlepiej czuł się w coverowaniu samego siebie. Pomógł mu w tym były producent Davida Bowiego Tony Visconti, który nadał płycie ciepłe, "klasyczne" brzmienie.

Rzymskie wakacje Morrisseya trwają dalej, ot otrzymaliśmy zapis przeżyć związanych z przeprowadzką do Wiecznego Miasta gdzie przywiodła go miłość. A wiadomo wszak, że o szczęściu pisać najtrudniej.

[Marcin Jaśkowiak]

recenzje Morrissey w popupmusic