Dziwna sprawa z tym największym objawieniem obecnego sezonu (jak nazywają ich już poniektórzy) - z jednej strony bronię się przed nazywaniem tego KOLEJNYM REWOLUCYJNYM ZESPOŁEM - a z drugiej strony trudno odmówić kawałkom takim jak singlowy "Take Me Out" osobliwego uroku. Wiele osób zostanie jednak nabranych na szemrane hasła mówiące coś o rewolucji - co najwyżej jest to udana próba odświeżenia patentów garażowego, brudnego grania z końca lat 70-tych, zaprawionego szacunkiem do niebanalnych melodii. Zamiast kroku do przodu mamy więc dreptanie w tym samym miejscu, tyle, że w nowych butach.
Fajnie hula, dobrze buja, ale lata koło...
Innymi słowy: warte zapoznania się, ale żeby od razu rewolucja?
(marcin jaśkowiak)
[Marcin Jaśkowiak]