Projektów muzyczno-poetyckich w Polsce nie brakuje (Chain Smokers, Usta, Świetliki, zespoły Marcina Cecko, Karbido & Andruchowycz), jednak zespół Brzoska i Gawroński – mimo że w pewnym sensie wpisuje się w ten trend – stylistycznie podąża własną drogą. Obszar, w ramach którego artyści poszukują swojego stylu jest wyznaczony przez kilkuletnie doświadczenie pisarskie trzydziestoletniego poety i talent drążącego muzykę elektroniczną, dwudziestoletniego Dominika Gawrońskiego. Nieco łagodności i harmonii wprowadza wokalistka Joanna Małanka. Niezwykle istotnym dopełnieniem brzmienia i struktury samej muzyki są przestrzenie kreowane przez Wojtka Bubaka. Jego ambientowe gitarowe plamy, czy oniryczne melodie znacząco wzbogacają elektroniczną, rytmiczno-melodyczną tkankę (gitarzysta znany z zespołu Jacka Lachowicza, Sensorrów, czy Beneficjentów Splendoru dołączył do składu, gdy większość materiału była już gotowa).
Płyta Nunatak to nieustannie trwający eksperyment. Wdrożenie niejednokrotnie trudnych w odbiorze wierszy nie zawsze się udaje, nie w każdej piosence synteza tekstu i muzyki następuje w pełni. Gdy już jednak wykonawcy trafiają w punkt, znajdują magiczną łączność, efekty są rewelacyjne. Przykładem "Zostaliśmy na lodzie" z niezwykle wysmakowanymi soundami, transowymi rytmami, syntezatorowymi melodiami, przestrzeniami i niebiańską melodią gitary, która początkowo schowana w tle, w ostateczności razem z beatami i nawarstwiającymi się brzmieniami decyduje o potencjale kojącej piosenki o wyzwoleniu. Innym – mikrosłuchowisko "Art&biznes", gdzie paranoicznemu wokalowi, który imituje korporacyjne zatracanie się w sobie i strukturach firmy towarzyszy psychodeliczne, mocno beatowe techno ("techno, techno...!"). Dysonansowe emocjonalnie "Queen of the night", mroczne, fenomenalne "Kto pierwszy, ten lepszy" z crescendo kojarzącym się z "Angel" Massive attack – oba z metalowymi partiami gitary, syntezatora i automatu perkusyjnego, liryczne "Nigdzie indziej" i turpistyczne , transowe "Po grabki" to kolejne utwory godne uwagi.
Pozostałe nie mają aż takiej mocy, oscylują wokół chilloutu i nowofalowego techno, jednak całość wskazuje na ciekawie obrany kierunek. Kolektyw prezentuje się jeszcze lepiej na koncertach, co pokazał występ w ramach Ars Cameralis. Mroczna energia i poszukiwanie nirwany prawdopodobnie nie trafią do każdego, wszystko jednak wskazuje na to, że zespół Brzoska i Gawroński będzie stopniowo powiększał grono swoich fanów.
[Łukasz Folda]