Zupełnie nieoczekiwanie U Know Me Records wydaje jedną ze swoich najciekawszych płyt, odbiegającą znacząco od katalogu tej wytwórni. Na Red Kixnare – na którego drugi album po ciekawym „Digital Garden” trzeba było czekać dwa lata – wykorzystuje wiele z patentów, które bliskie są jego kolegom z labelu, ale w rezultacie tworzy nagrania o zupełnie innym charakterze, emocjonalności i specyficznym nastroju. Dziesięć znajdujących się tu utworów ma oniryczny, jeśli nie nostalgiczny nastrój, udanie czerpiąc z disco lat 90., syntezatorowych kolaży i współczesnej footworkowej rytmiki, przepełnionej hit-hatami, clapami i syntetycznymi, prostymi bitami. Kixnare potrafi umiejętnie budować strukturę utworów, nie mamiąc słuchacza skomplikowanymi połamaniami, ale swobodnie, nie narzucając się, klei sample i bity w sposób niemal przebojowy, chwytliwy, o bardzo emocjonalnym wydźwięku, nie popadając w banał. Najlepszym tego przykładem jest „Gucci Dough” z zapętlonym wokalem, prostą sekcją rytmiczną, pogłosami w tle i frapująco brzmiącymi syntezatorami, mieniącymi się ferią barw. Prym wiedzie tu trochę rozbujane, chwilami hip-hopowe tempo, ale napędza ono kompozycje w delikatny, spokojny sposób, czyniąc to subtelnie, z łatwymi do wychwycenia warstwami melodii. Wspólnie składają się na złożoną strukturę, którą jak rzadko kiedy mam ochotę określić przymiotnikiem: piękna muzyka.
[Jakub Knera]