Łukasz Maszczyński jako Kixnare bardzo szybko wypracował swój unikalny styl, z jednej strony pełen współczesnych bitów i rozwiązań rytmicznych, z drugiej wypełniony naleciałościami syntezatorowej elektroniki. Red prezentował jego pomysły w zwięzłych, piosenkowych formach, idealnie wręcz nadających się do plejlist radiowych. Z Rotations jest już trochę inaczej, chociaż nostalgiczny i trochę liryczny charakter muzyki wciąż wiedzie tutaj prym. Maszczyński buduje senne i zamglone utwory, w których subtelne i nienarzucające się bity, idealnie splatają się z minimalistycznie zarysowanymi partiami klawiszy. Całość ma bardzo stonowany charakter, brak tu takich „hitów” jak „Gucci Dough” z debiutanckiego albumu. Materiał płynie powoli i linearnie się rozwija, dzięki powiązanymi ze sobą kolejnymi utworami. Rotations bardzo często bazuje na prostych rozwiązaniach, zapętleniach, co słychać w otwierającym „1982”, ale też transowym „Voo Doo” i „Dimensions”, które najlepiej pokazują jak dodawane stopniowo elementy wzmacniają brzmienie i efektowny rozwój utworów. Czuję jednak pewien niedosyt – gdyby odrzucić całkiem skądinąd ciekawy cover Radiohead i jego remiks, zostajemy z zaledwie sześcioma kompozycjami, którym mimo interesujących form, aranżacyjnie trochę brakuje do nagrań z debiutanckiego albumu.
[Jakub Knera]