polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
Wilhelm Bras Wordless Songs By The Electric Fire

Wilhelm Bras
Wordless Songs By The Electric Fire

W internecie krąży krótki filmik, w którym ktoś wrzuca do bębna pralki transformator, a następnie filmuje to, co dzieje się z urządzeniem. Maszyna miota się, skacze, aż stopniowo wszystkie części zaczynają z niej odpadać. Na końcu następuje apogeum: biedna pralka (lubię przypisywać urządzeniom cechy ludzkie i osobiście jest mi jej żal) w spazmach ulega destrukcji i przestaje żyć.

Jako tło do filmu jest podłożony utwór "Gantz Graf" Autechre, ale myślę że z powodzeniem sprawdziłaby się też któraś z kompozycji Wilhelma Brasa czyli Pawła Kulczyńskiego – proponuję utwór "Angel Lust". Utrzymany trochę w klimacie Mouse on Mars, ale jednak bardziej w rytmice obłędnego zmechanizowanego techno, brzmi jak wynikowa fascynacji post-industrialnej (nie tyle chodzi mi tu o nurt muzyczny ale przemysłowy) muzyki tanecznej. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę wcześniejsze, nawiązujące mocno do regionu śląskiego dokonania tego muzyka. Ten mechaniczny nastrój – nie tylko ze względu na okładkę – jest wyczuwalny przez cały czas trwania "Wordless Songs By The Electric Fire". Pulsujące brzmienie, chropowate melodie, połamane albo i trochę zepsute bity, zagęszczone warstwami brzmień. Wilhelm Bras fenomenalnie łączy dwa odległe światy – zlepek czasem ciężkostrawnych, industrialnych i brudnych sampli oraz zaskakująco chwytliwą rytmikę, dzięki której kompozycje nabierają kolorytu i frapującej, trochę peryferyjnej, nie-popowej przebojowości. Fascynującą rolę pełnią tu skonstruowane przez muzyka syntezatory – rozedrgane, zacinające się, mało oczywiste, brudne, wyskakujące z zanadrza.

Bras konstruuje swoją muzyczną opowieść, świetnie balansując na granicy zabawy z brzmieniami, ich fakturami, wplatając je jednocześnie w taneczne struktury. Swoje analogowe upodobania przekuwa w rozgotowane i buzujące melodie, serwując je w formie psychodelicznych, rytmicznych kompozycji. Nie ma w tym materiale przemęczenia czy znudzenia. Jest za to świeżość, świetne kontrastowanie głębokich i ciepłych brzmień z tymi metalicznymi i szeleszczącymi, nade wszystko podanymi w radosnej, chwytliwej i bardzo szybko przyswajalnej formie. I tak dostajemy płytę, która już jest jednym z faworytów do najlepszych wydawnictw 2013 roku.

[Jakub Knera]

artykuły o Wilhelm Bras w popupmusic