Austriackie eksperymentalne trio Radian w kilkuletnim okresie uśpionej aktywności wydawniczej intensywnie koncertowało, wymieniło Stefana Nemetha na gitarzystę Martina Siewerta i zaliczyło współpracę z The Necks i Matsem Gustafssonem. Jak muzycy przyznają w wywiadach, potrzebowali czasu żeby zastanowić się nad dalszym kierunkiem dla zespołu. Jak się okazuje pomysłem na odświeżenie brzmienia i swoistą transfuzję inspiracji są dla Austriaków - pomijając zmianę w składzie - właśnie artystyczne kooperacje. Doskonałym tego przykładem jest krążek nagrany z amerykańskim muzykiem i wokalistą folkowym Howe Gelbem.
Album był dla mnie sporym zaskoczeniem. Połączenie szorstkich, industrialnych, wręcz noise’owych eksperymentów z formatem piosenkowym, śpiewanym i lirycznym jest ze strony zespołu posunięciem artystycznie odważnym czy wręcz transgresyjnym. Właśnie przez tą radykalną mieszankę współpraca zaowocowała muzyką intrygującą na wielu poziomach. Radian Verses Howe Gelb to wydawnictwo łączące oryginalny songwriting amerykańskiego muzyka i charakterystyczne brzmieniowe rozwiązania Austriaków. Radian w dalszym ciągu zaskakuje tworząc nieszablonowe struktury rytmiczne, bawiąc się sonorystyką instrumentów, operując ostrymi kontrastami i wyciągając na pierwszy plan elementy mało oczywiste. Fantastycznie znów zagrała sekcja Brandlmayr – Norman. Przy okazji Gelb traktuje swoje opowieści z dużą dozą swobody, poddając je wraz z zespołem ciekawej dekonstrukcji formalnej. W efekcie brzmienie płyty zyskuje bardzo futurystyczny charakter, a każda kompozycja ma nieprzewidywalną strukturę. Radian sprawia wrażenie jazzowej kapeli, precyzyjnie posługującej się językiem industrialnych noise’ów, zwykle w myśl zasady mniej znaczy więcej. Jednocześnie wydawnictwo ma bardzo organiczne, naturalne brzmienie. Zestaw zamyka świetna ascetyczna wersja „Moon River”, w której mruczący wokal Gelba przypomina odrobinę wyciszone ballady Toma Waitsa. Piękne, liryczne zwieńczenie albumu naszpikowanego ciekawymi rozwiązaniami.
Słuchanie Radian Verses Howe Gelb to wyjątkowe doświadczenie, które potęguje specyficzna, oszczędna produkcja. Dzięki niej ma się wręcz wrażenie obcowania z grającymi na żywo muzykami w studiu – a co ciekawe album powstawał przez kilka lat, po części na drodze korespondencji internetowej. Materiał otwiera nowy intrygujący rozdział w karierze zreformowanego Radiana, zasilając katalog Austriaków i Howe Gelba o kolejną bardzo charakterystyczną pozycję, której słuchałem z naprawdę dużą przyjemnością.
[Krzysztof Wójcik]