Obcowanie z muzyką zespołu Radian zawsze niosło ze sobą uczucie przyjemnej, stymulującej zmysły dezorientacji. Grupa operując na pograniczu elektroniki, akustyki, abstrakcyjnego industrialu i gitarowego noise'u, potrafiła tworzyć kompozycje niebanalne, zaskakujące brzmieniowo, o szczegółowo dopracowanej strukturze. Nie inaczej jest na On Dark Silent Off, pierwszym albumie nagranym w trio od czasu świetnego Chimeric z 2009 roku.
Po rotacji w składzie (gitarę przejął Martin Siewert) i bardzo ciekawej płycie nagranej wraz z folkowym wokalistą Howe Gelbem w 2014 roku, On Dark Silent Off jest powrotem do formuły w pełni instrumentalnego, futurystycznego brzmienia ulepionego z pozornie przypadkowych zakłóceń, kontrastów ciszy i hałasu. Pewną nowością jest wzmożona ilość specyficznego, surowego, połamanego groove'u, którym podszyta została większość utworów, a w szczególności te dłuższe, wielowątkowe formy, nieustannie przepoczwarzające się. To zasługa jedynej w swoim rodzaju perkusji Martina Brandlmayra i znakomitej produkcji płyty. Nie braknie również rozsianych tu i ówdzie charakterystycznych motywów melodycznych, nadających wydawnictwu onirycznego klimatu i kolażowej narracji, dzięki którym odważna, eksperymentalna muzyka zyskuje na komunikatywności i mocno wciąga.
On Dark Silent Off przypomina mi dźwiękowy ekwiwalent dobrego, najpewniej postapokaliptycznego science fiction w konwencji noir (a sam zespół w tytule płyty sygnalizuje inspirację abstrakcyjnym malarstwem Ad Reinhardta). Z dużą dozą prawdopodobieństwa jest to najlepsza muzyka, jaką Radian nagrał na przestrzeni już dwóch dekad funkcjonowania, dopełniając tym samym niezwykle solidną dyskografię, trzymającą wyrównany poziom. Fascynujący album do wielokrotnego odkrywania.
[Krzysztof Wójcik]